Rosja wejdzie w Ukrainę tak głęboko, jak na to pozwoli społeczność międzynarodowa. Celem bowiem tej wojny jest nie tylko panowanie nad Krymem, ale podział Ukrainy, a w przyszłości destabilizacja całej Europy Środkowej.
Ukraina stała się przedmiotem agresji ze strony Federacji Rosyjskiej, która z pogwałceniem wszystkich międzynarodowych układów, także konwencji budapeszteńskiej z 1994 r., gwarantujących nienaruszalność terytorialną Ukrainie, wprowadziła swoje wojska na Krym. Należy jasno stwierdzić, że nowe władze ukraińskie nie dały Rosji żadnego pretekstu do takiego postępowania. Nikt nie zmieniał autonomii Krymu, nikt nie ograniczał praw jego mieszkańców, nikt nie nastawał na ich mienie lub życie. Rosja powtarza na Krymie scenariusz, który przyniósł jej sukces w 2008 r. w czasie wojny z Gruzją. Sprowokowała wówczas rząd w Tbilisi do siłowego przywrócenia suwerenności na terytorium zbuntowanej Osetii Południowej, po czym uderzyła pod pretekstem ochrony rosyjskiej mniejszości i własnych obywateli. Wcześniej, zarówno Abchazom, jak i Osetyńcom, masowo wydawano rosyjskie paszporty. Podobnie postępowano na Krymie, który od lat 90. ub. wieku ma autonomiczny status w ramach ukraińskiej państwowości. Tym razem pretekstem do ataku, który faktycznie nastąpił już pod koniec lutego, było rzekome zagrożenie ze strony nowych władz w Kijowie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski