Wiktor Janukowycz powiedział, że nie poprosi Rosji o wsparcie militarne, a zarazem wyraził zdziwienie, że prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin tak „powściągliwie milczy” w sprawie wydarzeń na Ukrainie. Podkreślił przy tym, że sam on uważa Rosję za strategicznego partnera swojego kraju. „Rosja nie może stać z boku, pozostawać obojętna na los tak dużego sąsiada i partnera” – powiedział Janukowycz.
W piątek na konferencji prasowej w Rostowie nad Donem Janukowycz oświadczył, że po przyjeździe do Rosji nie spotkał się z prezydentem Władimirem Putinem, a jedynie rozmawiał z nim przez telefon. Oznajmił, że do Rosji dotarł dzięki patriotycznie nastawionym oficerom, którzy wypełnili swój obowiązek i uratowali mu życie. Wyjaśnił też, że spotkanie z dziennikarzami odbywa się w Rostowie nad Donem, gdyż mieszka tam jego stary przyjaciel, który udzielił mu schronienia. Zapowiedział również, że wróci na Ukrainę, gdy tylko zagwarantowane zostanie bezpieczeństwo jego i jego rodziny.
Janukowycz oświadczył, że nigdy nie wydał milicji rozkazu strzelania do demonstrantów w Kijowie.
Stwierdził też, że nikt nie pozbawił go urzędu prezydenta i zapowiedział dalszą walkę o przyszłość Ukrainy. Dodał, że władzę na Ukrainie przejęły "profaszystowskie siły", a za kryzys w tym kraju odpowiada "nieodpowiedzialna zachodnia" polityka wspierania Majdanu.
Zapowiedział, że nie weźmie udziału w zaplanowanych na 25 maja wyborach prezydenckich, bo - jak oświadczył - wybory te będą nielegalne. Za "wyjście z sytuacji" na Ukrainie odwołany ze stanowiska prezydent tego kraju uznał wypełnienie porozumienia, jakie 21 lutego w obecności ministrów spraw zagranicznych Niemiec, Polski i Francji podpisał z opozycją. "Nikt mnie obalił. Zostałem zmuszony do opuszczenia Ukrainy wobec zagrożenia życia mojego i rodziny" - oznajmił Janukowycz.