Są wartości, dla których warto umrzeć i właśnie one czynią życie wartym życia i śmierci. Właśnie po to mamy Wielki Post, a w nim gorzkie żale i krzyżowe drogi, żeby nam o tym przypomnieć.
Oburzenie na cierpienie, które nam się dzisiaj wpaja i które podaje się za wybawienie, nie kładzie kresu cierpieniu, lecz w istocie sprawia, że staje się ono nie do zniesienia. Również wiara nie kładzie kresu cierpieniu, ale uzdalnia człowieka do znoszenia go i pomagania w tym innym. Człowiek nie potrzebuje nauczycieli oburzenia (to potrafi sam), ale nauczycieli przemiany odkrywających radość w głębinach cierpienia i otwierających przed nim prawdziwe szczęście tam, gdzie kończy się dobre samopoczucie”. Dlatego też wiara chrześcijańska, wiara prawdziwa „służy do tego, aby człowiekowi pomagać żyć, cieszyć się, ale i cierpieć”. To słowa z XIII stacji Drogi Krzyżowej dołączonej do dzisiejszego „Gościa Niedzielnego”. Słowa mocne, przenikliwe, ukazujące geniusz chrześcijaństwa w pełnym świetle, słowa wypowiedziane równo 40 lat temu przez Josepha Ratzingera (wtedy ratyzbońskiego profesora) w Monachium, w bawarskiej Akademii Teologicznej. Wracał do tej myśli kilkakrotnie w swoich wykładach i pismach. W 1990 roku, we włoskim Rimini, już jako kardynał i prefekt Kongregacji Nauki Wiary, mówił tak: „Ci, którzy w sprawie cierpienia nie mogą powiedzieć nic więcej niż to, że trzeba je zwalczyć, zwodzą nas.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Jerzy Szymik