W czasie pokrywania łupkiem wieży zabytkowego kościoła w Centawie wbił 78 tys. gwoździ. Każdy gwóźdź trzeba puknąć 12 razy. Wychodzi – prawie milion puknięć.
Na jedną płytkę przypadają 3 gwoździe, zatem płytek było 26 tysięcy. Każdą trzeba ociosać około 40 razy. Znowu milion. Do tego mniej więcej 30 wejść na 47-metrową wieżę – około 3 km po rusztowaniach dziennie. – Ja po prostu zakochałem się w tym kościółku – Waldemar Klimek, dekarz w trzecim pokoleniu, tłumaczy, dlaczego podjął się tego zlecenia. Od młodości marzył, by odnowić swój kościół parafialny. Pochodzi z Suchej, a mieszka obecnie w Witten (Nadrenia Północna-Westfalia w Niemczech). W rodzinnym domu w Suchej, z której wyjechał 25 lat temu, bywa często – ok. 30 razy w roku. Ale na odbudowę wieży w Centawie przyjeżdżał jeszcze częściej: 32 razy samolotem, 20 razy samochodem. – Czasem o siódmej rano jeszcze byłem na budowie w Niemczech, a o wpół do dwunastej już na rusztowaniu w Centawie. Ludzie jeszcze w nocy słyszeli, jak pukam na wieży – mówi.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Kerner