Hannu Lepistoe, który doprowadził Adama Małysza m.in. do dwóch srebrnych medali olimpijskich, uważa, że polskich skoczków narciarskich stać było na drużynowe złoto igrzysk w Soczi. Należy jednak cieszyć się także z 4. lokaty. Zawiódł go trochę... Kamil Stoch.
"Indywidualnie Kamil skakał fenomenalnie. Był bezkonkurencyjny i nie można mówić tutaj o szczęściu. On po prostu był najlepszy. Niestety już w konkursie drużynowym nie błyszczał. Popełniał błędy techniczne. Nie pokazał się z takiej strony, jakiej widzieliśmy go wcześniej. Może był zmęczony? A może miał słabsze warunki? Tego nie wiem, bo nie byłem na miejscu" - powiedział PAP fiński szkoleniowiec.
Pochwalił za to postawę pozostałych trzech reprezentantów Polski - Jana Ziobry, Macieja Kota i Piotra Żyły. "Każdy z nich skoczył na swoim poziomie. Nie zawiedli, a to jest najważniejsze" - zaznaczył.
Ponadto zaapelował do Polaków, by czwarte miejsce ocenili jako sukces. "Wiem, że po dwóch złotych medalach Kamila, lokata tuż za podium w drużynówce może być zawodem, ale to naprawdę dobra pozycja. Trzeba się z tego cieszyć i doceniać. Dla zawodników to na pewno też trudny moment" - dodał.
Lepistoe przyznał jednocześnie, że sam jest zawiedziony, że biało-czerwoni nie przywiozą z Soczi medalu w tej konkurencji.
"Liczyłem na złoto i tak obstawiałem. Konkurs drużynowy polega jednak na tym, by wszyscy skakali daleko, równo i powtórzyli to w dwóch kolejkach. Tak właśnie było w poniedziałek z Niemcami. Oni pokazali po raz kolejny, że nerwy trzymają na wodzy. Zasłużyli na złoto, bo żaden z czterech zawodników nie skoczył źle. Wszyscy byli dobrzy. Zawiedzeni mogą być za to Słoweńcy. Trudno nam oceniać, co się stało, ale chyba w dużej mierze zawiodła ich właśnie psychika" - ocenił.
Fin uważa, że najwięcej w poniedziałek zyskał... Thomas Morgenstern. "Kto wie, jak by się ułożyły konkursy indywidualne, gdyby najpierw rozgrywano drużynowy. Austriak odżył, przełamał strach, pokazał, że nadal jest zdolny do oddawania dalekich skoków i jest w stanie walczyć z najlepszymi" - powiedział Lepistoe.
Austriak Morgenstern, którego wyjazd do Soczi po groźnym wypadku w Bad-Mitterndorf w styczniu stał pod znakiem zapytania, wraz z kolegami zdobył srebro. Słabo jednak spisywał się w konkursach indywidualnych - 14. i 40. lokata.
"Czytałem, że się boi, walczy ze strachem przed każdą próbą, a dodatkowo zastanawia się czy po igrzyskach nie zakończyć kariery. Jeśli jednak tak skacze człowiek, który się czegoś lęka, to znaczy, że go stać jeszcze na bardzo dużo. Przed igrzyskami zastanawiałem się, czy dobrze robi, że jedzie do Soczi. Miałem wątpliwości. Teraz wiem, że podjął słuszną decyzję i mam do niego wielki szacunek. Nie powinien kończyć jeszcze kariery, ale to moje zdanie. Zobaczymy jaką podejmie ostateczną decyzję" - zaznaczył fiński szkoleniowiec.
Lepistoe przyznał także, że zaskoczony jest postawią 41-letniego Noriakiego Kasai, który indywidualnie sięgnął po srebro na dużym obiekcie i z drużyną po brąz.
"Gdyby ktoś mnie zapytał przed tym sezonem, czy jest to możliwe, by w tym wieku skakać na takim poziomie, powiedziałbym, że nie. Jak widać pomyliłbym się. O Kasai często myślałem. To zawodnik, którego było stać na wielkie skakanie, ale przez wiele lat nie mógł się wybić do czołówki. Przecież on powinien największe triumfy świętować wtedy kiedy rywalizował z Adamem Małyszem czy Simonem Ammannem. Ciągle coś się złego u niego działo. Jestem przekonany o tym, że on sam nie wie, czemu akurat forma przyszła w tym roku" - powiedział Fin.
67-letni szkoleniowiec na pytanie, czy widzi Kasai na igrzyskach za cztery lata w koreańskim Pyeongchang odpowiedział: "To byłoby już szaleństwo".
Podsumowując skoki narciarskie w igrzyskach w Soczi Lepistoe powiedział, że największe niespodzianki były właśnie w rywalizacji drużynowej.
"To, że Kamil wygra obydwa konkursy indywidualne można było przypuszczać. To chłopak, który skacze idealnie. Jego postawa na rozbiegu, w locie, a później w trakcie lądowania jest optymalna. Do tego dochodzi powtarzalność. U niego takie próby nie są przypadkiem. On je po prostu wykonuje automatycznie" - ocenił.
Nie zdziwiłby się także, gdyby Stoch w kolejnych latach zdominował skocznie narciarskie świata.
"To jest materiał na najlepszego zawodnika przez wiele lat. Oczywiście jednak jest wiele elementów, które muszą się na to złożyć. Brak kontuzji, współpraca ze sztabem ludzi - nie tylko trenerem Łukaszem Kruczkiem, psychika... Tego jest naprawdę wiele. A Kamil w tej chwili zyskuje przede wszystkim dzięki technice, którą ma rewelacyjną. Pytanie, czy zdoła to utrzymać. To naprawdę nie jest łatwe" - zaznaczył Lepistoe.
Rywalizacja na skoczniach olimpijskich w Soczi zakończyła się w poniedziałek. Dwa złote medale olimpijskie w konkursach indywidualnych wywalczył Stoch. Na normalnym obiekcie po srebro sięgnął Słoweniec Peter Prevc, a po brąz Norweg Anders Bardal. Na dużym - odpowiednio Kasai i Prevc. Konkurs drużynowy wygrali Niemcy przed Austriakami i Japończykami.