Majdan cieszy się poparciem wielu Kościołów chrześcijańskich na Ukrainie.
Duchowy wymiar protestów w centrum Kijowa widoczny jest na każdym kroku. Każdego dnia o godz. 18 rozpoczyna się modlitwa, która prowadzona jest z głównej sceny Majdanu. Oczywiście nie wszyscy do niej się przyłączają, ale widać, jak ludzie dotąd rozgadani, zajęci swoimi sprawami, przystają i biorę w niej udział. Każdego dnia rano sprawowana jest wschodnia Liturgia w namiocie modlitewnym, który stoi na przeciwko sceny głównej. Odbył się tam niedawno „majdanowy” ślub z licznym udziałem kolegów pana młodego, który od wielu tygodni tutaj koczuje. Praktycznie o każdej porze dnia w namiocie można spotkać modlących się ludzi, szukających wyciszenia, albo wsparcia jednego z kapłanów – grekokatolickiego, bądź prawosławnego, którzy mają tam stały dyżur.
Po przeciwnej stronie jest namiot ewangelików, którzy – jak mi mówiono – chociaż mniej liczni, są jedną z najaktywniejszych wspólnot religijnych w Kijowie. To przede wszystkim baptyści, adwentyści i zielonoświątkowcy. Prowadzą kilka zborów w mieście. Przed swoim namiotem rozdają Pismo Święte oraz broszury religijne. Zapowiedzieli, że nie ruszą się stąd, nawet gdyby Majdan próbowano rozgonić siła. Aktywni są także prawosławni z Patriarchatu Kijowskiego, który otwarcie przyłączył się do protestujących. Bardziej wstrzemięźliwie reagują duchowni z Kościoła prawosławnego, należącego do Patriarchatu Moskiewskiego. Hierarchia nie wypowiada się, natomiast duchowni z tego Kościoła często przychodzą na Majdan. Stali między protestującymi, a siłami porządkowymi podczas najbardziej gorących starć na ul. Hruszewskiego.
Biorą udział w niedzielnej modlitwie, która jest prowadzona podczas wielkiego wiecu o godz. 12 z głównej sceny. Najbardziej aktywni są duchowni z Kościoła greckokatolickiego z inicjatywy których powstał namiot modlitwy. Liderzy Majdanu początkowo byli przeciwni jakimkolwiek elementom religijnym podczas wieców, ale ludzie sami na nich wymusili modlitwę. Do historii protestu przejdzie wystąpienie kard. Lubomyra Huzara, emerytowanego arcybiskupa kijowsko-halickiego obrządku wschodniego, który przed kilkoma laty stracił wzrok. Modlący się ślepy starzec, który w proroczej wizji nawoływał ogromną rzeszę ludzi do wytrwałości, chrześcijańskiej miłości bliźniego oraz nie odpowiadania siłą na przemoc, miał ogromny wpływ na to, że protesty nie przybrały konfrontacyjnego charakteru, wspomina Oksana Klimonczuk, dziennikarka, która odeszła ze znanego informacyjno –analitycznego portalu „Kommentarii”, gdy przejęła go rodzina Janukowycza.
Unitów jednak nie jest w Kijowie wielu. Mają zaledwie trzy parafie i nowy sobór katedralny, wybudowany na lewym brzegu. Miejscowy proboszcz ks. Nikonor był jednym z organizatorów modlitw na Majdanie. Od pierwszych chwil jego parafia otworzyła swoje pomieszczenia dla przyjeżdżających z całej Ukrainy. Ks. Nikonor zaprowadził mnie do podziemi soboru , gdzie znajduje się noclegowania, stołówka oraz łaźnia dla wspierających Majdan. Oni sami nazwali to miejsce „ patriarsza kryjówka”. W najbardziej gorących momentach, nocowało tu ponad tysiąc ludzi. Dzisiaj jest ich kilkudziesięciu. Parafia nie miałaby żadnych możliwości, aby tak ogromną liczbę ludzi wyżywić, wspomina ks. Nikonor. Z pomocą przyszli nam ludzie z sąsiedztwa – mieszkańcy wielkiego blokowiska, ciągnącego się aż do stacji metra Lewobrzeżna. Przynosili pieniądze, produkty spożywcze, ciepłą odzież. Dzięki temu, nikt nie był opuszczony, czy głodny. Zorganizowano także pomoc medyczną dla setek rannych i poturbowanych. Był to wielki problem, ponieważ milicja wyciągała ich ze szpitali i zawoziła do aresztów. Dlatego, nawet ciężej rannych, starała się opatrywać służba medyczna Majdanu, a następnie przekazywano ich do parafii unickich, ale także katolickich.
Sytuacja katolików obrządku łacińskiego jest skomplikowana , nie tylko dlatego, że stanowią małą wspólnotę w Kijowie – działa tam 9 parafii. Wielu kapłanów jest z Polski i jedną decyzją władz mogą być stąd usunięci. Poniekąd symboliczne jest położenie kijowskiej konkatedry, kościoła pw. św. Aleksandra, stojącego powyżej Majdanu oraz przy barykadzie, blokującej dojazd do Euromajdanu. To w pobliżu tej świątyni, rozładowywały się jednostki specjalne, które później brały udział w walkach na ulicy Hruszewskiego. Na polecenie biskupa kijowsko-żytomierskiego abpa Piotra Malczuka, konkatedra została otwarta na noc, aby ludzie mieli się, gdzie ogrzać i znaleźć schronienie, gdy rozpoczęło się natarcie Berkutu.
Ze sceny głównej Majdanu, biskup pomocniczy Stanisław Szyrokradziuk powiedział wówczas znamienne słowa, że każdy porządny człowiek powinien przyjść na Majdan, gdyż tutaj bronione są podstawowe wartości. Natomiast abp Malczuk w rozmowie ze mną wyraził opinię, że Majdan jest przede wszystkim reakcją na niesprawiedliwość, kłamstwo i prześladowania. Ludzie przecież widzą, co się u nas dzieje. Jedni mogą robić wszystko, co chcą, a innym nie wolno nic. To musi wywoływać protesty, dodał. Podobnie ocenia sytuację ks. Nikonor podkreślając, że protestujący nie wysuwają przecież żadnych postulatów płacowych, czy ekonomicznych. Im chodzi o sprawiedliwość, wolność i o to, aby czuć się szanowanymi we własnym państwie. To powoduje, że protesty cieszą się wsparciem nie tylko na Zachodniej Ukrainie, ale także, choć mniejszym, na Wschodniej. Na Majdan przyjeżdżały parafie katolickie ze wschodu, a miejscowe, kijowskie, udzielały gościny także grekokatolikom. Słyszałem także relacje księży, że ludzie zanim wychodzili protestować, spowiadali się, jak na okoliczność zagrożenia życia i prosili o modlitwy w ich intencji.
Duchowni z którym rozmawiałem podkreślali, że ludzie na Majdanie potrzebują nie tylko modlitwy, ale i symboli religijnych. Często na mundurach sotni Samoobrony widać przypięte różańce. Znacznie bardziej obecna, aniżeli emblematy upowskie o których tak chętnie pisze nasza prasa, na Majdanie obecna jest symbolika nawiązująca do postaci św. Michała Archanioła, patrona Rusi Kijowskiej. Widać ją na sztandarach Samoobrony, na ich tarczach oraz na plakietkach różnych służb porządkowych. Jeden z ojców dominikanów, stale przychodzących na Majdan opowiadał mi, że rozdał już kilka tysięcy obrazków z jego wizerunkiem i modlitwą „Św. Michale Archaniele pomagaj nam”.
Z inicjatywy środowisk prawosławnych powstała nawet tzw. sotnia chrześcijańska, która ma pełnić obowiązki przy jednej z barykad, ale bez użycia jakiejkolwiek broni. Po prostu samą swą postawą mają świadczyć, że złu należy się czynnie przeciwstawiać. W sotni są prawosławni, grekokatolicy, a nieformalnym ich kapelanem jest dominikanin. Sotnia wzięła sobie za patrona św. Michała Archanioła, który jest bliski wszystkim chrześcijanom z Ukrainy. To także ekumeniczny wymiar Majdanu, który pozostanie w pamięci ludzi, bez względu na polityczny finał tego niezwykłego i fascynującego przedsięwzięcia. Jeśli traktować Majdan, jako swoiste państwo w państwie, to jest to „państwo” pobożne, wierzące w swoje przeznaczenie i w wymiarze duchowym szukające pokrzepienie, gdy kalkulacje czysto polityczne zawodzą.
Andrzej Grajewski