Czyżby ONZ nie znał faktów? Ależ zna – dlatego kłamie.
05.02.2014 14:10 GOSC.PL
Robienia z Kościoła organizacji pedofilskiej ciąg dalszy. Komitet ONZ do spraw Praw Dziecka zażądał od Watykanu, aby podjął decyzję o natychmiastowym usunięciu z szeregów duchowieństwa wszystkich duchownych winnych pedofilii i podejrzanych o takie czyny. I – jakże by inaczej – zaatakował Kościół za jego stosunek do homoseksualizmu, antykoncepcji i aborcji.
„Postawa i linia postępowania Watykanu umożliwiła wykorzystanie dziesiątków tysięcy dzieci przez księży-pedofilów” – uznał Komitet ONZ. Po przeczytaniu czegoś takiego powstaje wrażenie, że Kościół już nie tylko nigdy nie potępiał pedofilii, ale ją wręcz pochwalał, i dopiero teraz, dzięki świetlanej działalności ONZ, musi z żalem powypuszczać z kościelnych piwnic ostatnich już trzymanych tam chłopców.
No bo skoro tak strasznie skrzywdzonych dzieci są dziesiątki tysięcy, a księży ponad 400 tysięcy, to wychodzi na oko, że jeden na czterech to pedofil. Do tego doliczmy tych, co nie wpadli, no to wyjdzie, że – z wyjątkiem ks. Bonieckiego i ks. Lemańskiego oczywiście – każdy ksiądz jest pedofilem.
Czyżby Komitet ONZ nie wiedział, jak jest naprawdę? Czyżby nie zauważył, że sprawa dotyczy półwiecza i nie znał statystyk, które – przed wydaniem tak poważnych oświadczeń – znać trzeba? Czyżby ONZ nie wiedziała, że pedofilii dopuszcza się mniej niż 0,07 proc. katolickich duchownych, czyli najwyżej siedmiu na 10 tys. księży? Dokładne informacje na ten temat w tekście Strategia Kościoła wobec pedofilii.
Ależ oczywiście, że w Komisji ONZ doskonale wiedzą, jak jest naprawdę, ale przecież nie po to w taki sposób formułują swoje oświadczenia i apele, żeby świat znał prawdę o Kościele, lecz żeby Kościoła nie było. Bo Kościół, jako instytucja, której korzenie tkwią nie w tym świecie, stoi na drodze promocji tego, co podoba się wielkim tego świata.
Ta szalenie kosztowna organizacja, jaką jest ONZ, coraz rzadziej robi cokolwiek pożytecznego, za to od dłuższego czasu zajmuje się głównie szerzeniem zbrodni (czy naciski w celu ułatwienia aborcji to coś innego?) i patologii w rodzaju nachalnej propagandy homoseksualnych defektów. I Oenzetowi właśnie koncentracja na tych rzeczach zawsze wyłazi jak słoma z butów. Co do obrony dzieci przed pedofilią ma sprzeciw Kościoła wobec propagandy homoseksualnej, aborcji i antykoncepcji? A może i ma. Wszystkie te rzeczy są przejawami szalejącego kultu niepłodności. Być może ONZ uważa więc, iż jedynym sposobem ochrony dzieci przed Kościołem, jest sprawić, żeby się dzieci nie rodziły?
Franciszek Kucharczak