Ciao, teraz muszę iść do uchodźców

Chociaż sytuacja w Bangi, stolicy kraju się nieco ustabilizowała, sytuacja w innych częściach Republiki Środkowoafrykańskiej nadal się pogarsza. W północno-zachodniej części kraju w ciągu ostatnich kilku dni miały znowu miejsce poważne wybuchy przemocy i ataki na misje katolickie.

W trakcie wycofywania się rebeliantów Séléka o. Aurelio Gazzera cudem uniknął śmierci, gdy kilka oburzonych muzułmanów zaatakowało go kamieniami i bronią. Ale rebelianci Séléka i jeden z muzułmanów ochronili go i uratowali mu życie. Tymczasem w mieście Bozoum, rozeszła się plotka, że ksiądz nie żyje. Kiedy dotarł do swojej misji w godzinach wieczornych swoim uszkodzonym samochodem, ludzie płakał z radości. Jak wspomina: „ludzie rozkładali ubrania przed jego samochodem na ziemi i witali mnie prawie tak, jakbym był Mesjaszem. To było niewiarygodne. Wyraziliśmy naszą wdzięczność mówiąc modlitwę Ave Maria - także za tych, którzy popełniają zło"

Będziemy potrzebowali jeszcze znacznie więcej modlitwy za tych, którzy popełniają zło. W tym tygodniu w Bossemptélé zginęło 80 osób i Séléka zrabowali nawet szpital Ojców Kamilianów, a w międzyczasie rebelianci Anti - Balaka zażądali okupu od karmelitanek. Siostrom powiedziano, że jeśli nie zapłacą w ciągu dwóch dni to będą musiały wydać im muzułmanów, którzy szukali schronienia w misji. Jeśli tak nie zrobią to sami członkowie Anti- Balaka wtargną do pomieszczeń klasztornych i zabiją muzułmanów.

Przemoc rozszerza się coraz szybciej. Rozszerza się również katastrofa humanitarna, ponieważ w kraju jest coraz więcej niedożywionych dzieci. Ale są też oznaki nadziei: "W Bozoum dzieci są teraz w stanie wrócić do szkoły", mówi z radością o.Aurelio. „I zdarzają się również małe cuda: jeden z katechetów przytwierdził różaniec na stałe do zamka u drzwi. Rebelianci nie odważyli się wyważyć tych drzwi podczas prowadzonej przez nich grabieży w tym miejscu”. Ale największym cudem jest odwaga, z jaką, z dnia na dzień, katoliccy księża i zakonnicy starają się żyć w tym środowisku pełnym przemocy i nienawiści. Starają się ocalić to, co można ocalić. „Ciao, teraz muszę iść do uchodźców", mówi o. Beniamino Gusmeroli. Dla misjonarzy, ich odważna służba jest najbardziej normalną rzeczą na świecie.

***

W związku z dramatyczną sytuacją jaka ma miejsce w Republice Środkowoafrykańskiej Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie zdecydowało o zwiększeniu swojej pomocy dla tego kraju. W ubiegłym tygodniu przybył do centrali PKWP Przewodniczący Konferencji Episkopatu Republiki Środkowoafrykańskiej abp Dieudonne z prośbą o natychmiastową pomoc. Pod koniec ubiegłego roku Papieskie Stowarzyszenie PKWP udzieliło pomocy  humanitarnej Republice Środkowoafrykańskiej na kwotę 200 000 EUR. 

PKWP zwraca sie o pomoc w sfinansowaniu projektu, który będzie przeznaczony na zakup ubrań, leków i żywności dla uchodźców, którzy w środku nocy musieli natychmiast uciekać z domów, by ratować swoje życie. Według danych 68 000 osób uciekło do ościennych krajów, a 400 000 to są uciekinierzy wewnątrz kraju. W samej Katedrze Św. Antoniego w Bossangoa zgromadziło się 34 000 osób.

« 1 2 »
TAGI:

jk / pkwp.org /tł. W. Knapik