Oazowicze w miasteczku na brak pomysłów nie narzekają. Żeby je zrealizować, mogą nawet… nagrać płytę.
W pomieszczeniu niewielkiego studia dziewczyny ledwie się mieszczą. Wszystkie są mocno podekscytowane, bo właśnie przyjechały pachnące świeżością krążki. Czasu na zachwyty nie ma za dużo, trzeba dalej zabierać się do pracy. Na przygotowanie się do koncertu promującego płytę zostało niewiele czasu. – Żadnych playbacków nie będzie! – Arek Makowski ze śmiechem zapędza dziewczyny do roboty. Producent płyty sam się nie spodziewał, że jego też aż tak wciągnie ten projekt. – Pomysł miał być prosty. Dziewczyny wchodzą do studia, nagrywają 10 utworów z towarzyszeniem gitar, wiolonczeli i bębnów. A nagle okazało się, że wszyscy zaczynamy się doskonale bawić – opowiada. Arek nie tylko zrealizował i zmiksował materiał, ale także przygotował ciekawe, nowe aranże i przekonał dziewczyny, że mogą z siebie wydobyć znacznie więcej niż podczas dotychczasowych występów – To był nasz pierwszy kontakt z profesjonalistą. Do tej pory po prostu grałyśmy i śpiewałyśmy, jak każda potrafi. A pod okiem profesjonalnego muzyka poprawiłyśmy warsztat, nauczyłyśmy się pokory, cierpliwości i odwagi – przyznaje Kaja Rubik. – Poznałyśmy też swoje możliwości, bo niektóre z nas nie wiedziały, że mogą śpiewać nawet o kwintę wyżej – śmieje się Julia Białkowska.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Karolina Pawłowska