Zapach spalonych konopi uwiódł blogera "NaTemat", który podważa historyczność Jezusa. Pomimo wielu niezależnych, niechrześcijańskich źródeł historycznych. Historiografia marksistowska wiecznie żywa.
19.12.2013 14:10 GOSC.PL
Wydawało się, że pseudohistoriografia marksistowska, uparcie przekłamująca fakty i pomijająca istnienie konkretnych źródeł w celu walki z chrześcijaństwem, odeszła do lamusa wraz z upadkiem komunizmu. Tymczasem okazuje się, że ten rodzaj interpretacji dziejów (bo z odkrywaniem prawdy nie ma nic wspólnego) ma się całkiem dobrze na należącym do Tomasza Lisa portalu "NaTemat.pl".
W tekście "Jezus leczył marihuaną?" rzecznik prasowy "Wolnych Konopi" Maciej Kowalski już na wstępie, trochę mimochodem wyraża swoje głębokie wątpliwości: "Mówi się, że nie wiadomo, czy Homer istniał naprawdę, ale wiadomo, że był niewidomy. Podobnie z Jezusem z Nazaretu. Historycy do tej pory nie ustalili bezsprzecznie, czy taka postać rzeczywiście istniała, a jego rolę w religii przyjmuje się na wiarę."
Następnie Maciej Kowalski próbuje wychwalać znakomite skutki stosowania olejku z konopi.
Panie Macieju! Odstawmy na bok ziele (do czego gorąco zachęcam) i zajmijmy się krótko pańskimi wątpliwościami historycznymi, Otóż zapewniam, że Jezus z Nazaretu jest postacią historyczną. Współczesna historiografia nie ma co do tego wątpliwości. Oprócz czterech Ewangelii i całej masy źródeł chrześcijańskich Jego istnienie potwierdzają całkiem liczne - i co ważne, nieprzychylne chrześcijaństwu źródła pogańskie, głównie rzymskie. Wśród nich między innymi: "Roczniki" Tacyta, "Żywoty Cezarów" Swetoniusza, list Pliniusza Młodszego do Trajana, pisma Lukiana z Samosaty. O Jezusie wspomina też żydowski (ale niechętny chrześcijanom) pisarz Józef Flawiusz w "Dawnych dziejach Izraela".
Oczywiście toczą się spory o dokładną datę śmierci Jezusa, o to, które z wydarzeń zapisanych w Ewangeliach były historyczne, a które metaforyczne, ale współcześni badacze przeszłości są zgodni: Jezus z Nazaretu to postać historyczna. W XIX wieku pojawiały się oczywiście różnego rodzaju teorie (np. idealistyczna, materialistyczna czy marksistowska), które negowały ten fakt. Ale nawet ideolodzy marksistowscy się w końcu poddali i w większości (na czele z Leninem) uznali autentyczność tej Postaci, a swoją energię skierowali na odpowiednią, ideologiczną interpretację życia Jezusa.
Nie wiem ilu potrzebuje Pan niezależnych źródeł, by uznać że ktoś istniał naprawdę: 30? 300? 3000? Nie wiem, czy głoszone przez Pana teorie mają jakiś związek z organizacją, którą Pan reprezentuje. Dziwi mnie jednak, że takie perełki "naukowe" publikuje redakcja "NaTemat", firmując swoim logiem dawno skompromitowaną historiografię ideologiczną. Idąc tropem tej metodologii wypada poddać w wątpliwość historyczność jeszcze kilku postaci i zapytać czy naprawdę istniał ktoś taki jak Maciej Kowalski, Józef Stalin, Abraham Lincoln, Tomasz Lis czy ktokolwiek inny, kogo dotąd nie miałem okazji spotkać twarzą w twarz? I czy naprawdę istnieje coś takiego jak redakcja portalu "NaTemat"? Może to tylko ściema, tworzona przez ideologicznie zaślepionego informatyka?
Jednak mimo wszystko tekst "Jezus leczył marihuaną?" ma swoje jasne strony - jednoznacznie dowodzi, że marihuana jest groźna. Przynajmniej dla zdrowego rozsądku.
Wojciech Teister