Podobno o. Volpi nie stara się zażegnać konfliktu u Franciszkanów Niepokalanej i wprowadza straszne restrykcje. Jakie to represje dotknęły zgromadzenie?
17.12.2013 12:00 GOSC.PL
Głośno w ostatnich miesiącach o Franciszkanach Niepokalanej, którym to Watykan zabronił odprawiania Mszy Świętej w nadzwyczajnym rycie („trydenckim”) i nakazał stosowanie Novus Ordo, czyli liturgii posoborowej. Decyzja papieża Franciszka, którą zresztą zakonnicy przyjęli - spowodowana była faktem, że założyciel i przełożony generalny zgromadzenia Stefano Manelli chciał nakazać wszystkim wspólnotom zgromadzenia Franciszkanów Niepokalanej celebrację jedynie w formie nadzwyczajnej rytu rzymskiego.
Zgromadzenie otrzymało zarząd komisaryczny w osobie o. Volpiego. Natychmiast pojawiły się jednak głosy sprzeciwu płynące ze środowisk tradycjonalistycznych, które oskarżały Stolicę Apostolską i o. Volpiego o próbę zerwania z dotychczasowym prawem dotyczącym stosowania liturgii trydenckiej lub niszczenie charyzmatu zgromadzenia.
W takim duchu utrzymany jest także tekst „Nowe porządki o. Volpiego” zamieszczony na stronie „Pch24.pl”. Jego autor – Kajetan Rajski już w pierwszym zdaniu oskarża komisarza: „Ojciec Volpi nie tylko nie stara się zażegnać kryzysu wywołanego wewnątrz zgromadzenia Franciszkanów Niepokalanej, ale nakłada kolejne restrykcje.”
Oskarżenie poważne, bo buduje obraz o. Volpiego jako prześladowcy, który gnębi biednych i pobożnych zakonników. Jakie to straszliwe sankcje i restrykcje nakłada komisarz? Otóż wstrzymał na okres jednego roku święcenia diakonatu i prezbiteratu dla kleryków, którzy ukończyli formację i nakazał podpisanie „upokarzającej” deklaracji. Co jest w niej upokarzającego? Ano to, że każdy kandydat do święceń ma uznać Novus Ordo jako autentyczny wyraz tradycji liturgicznej Kościoła oraz zaakceptować dokumenty Soboru Watykańskiego II zgodnie z autorytetem przyznanym im przez Magisterium. Tym, którzy nie zaakceptują tych wymagań grozi wydalenie z instytutu.
Straszliwe to represje: Kościół wymaga od tych, którzy chcą otrzymać z Jego rąk święcenia, aby zaakceptowali sobór powszechny. Zdumiewające. Przecież to oczywiste, że święcenia należą się każdemu kto chce je dostać, choćby i negował Magisterium Ecclesiae. Co tam sobór, my przecież wiemy lepiej.
A tak na serio, nie rozumiem całego oburzenia. Nie byłoby zakazu, gdyby nie próby odcięcia się władz zakonu od zwyczajnego rytu liturgii. Stolicy Apostolskiej nie chodzi o walkę ze starą liturgią, ale o wierność Kościołowi i Jego jedność. Jak wyobrażają sobie przyszłość ci, którzy atakują decyzje Watykanu? Że papież uprawomocni stworzenie instytutu, który nie traktuje Novus Ordo Missae jako pełnoprawnej liturgii Kościoła? To tak, jakby wchodzić w związek małżeński z kobietą, która ślubuje ci wierność we wszystkie dni, z wyłączeniem piątku i niedzieli. Pozostaje życzyć dużo dobrego.
A jeśli nie jest tak, że w instytucie podważa się ważność ostatniego soboru, to skąd takie oburzenie na decyzję o. Volpiego? Skąd opór przed akceptacją liturgii Kościoła rzymsko-katolickiego i Vaticanum II? W zamieszaniu wokół Franciszkanów Niepokalanej nie chodzi o wycinanie w pień rytu trydenckiego, ale o brak akceptacji NOM przez część zakonników.
Mimo wszystko mam nadzieję, że sprawa zostanie dobrze rozwiązana. Wierzę, że każdy z franciszkanów Niepokalanej przyszedł do zgromadzenia ze szczerym pragnieniem służby Bogu w Kościele. I z taką intencją złożył śluby czystości, ubóstwa i P O S Ł U S Z E Ń S T W A. Jeśli tylko chce, droga do realizacji tego powołania jest przed nim otwarta. Ale nie można żyć w ciągłej sprzeczności. Służyć Kościołowi i negować Jego nauczanie. Piłka jest teraz po stronie zakonników.
Wojciech Teister