Papież Franciszek wzywa Kościół do misyjnego nawrócenia.
27.11.2013 12:50 GOSC.PL
Irytuje mnie ciągłe podkreślanie, że papież Franciszek dokonuje przewrotu w Kościele. Ale czytając Adhortację apostolską „Evangelii Gaudium” (Radość Ewangelii) przyznaję, że czuje się w niej niesamowitą siłę. To jest potężny powiew Ducha Świętego, tak, to jest wezwanie do duchowej rewolucji w samym Kościele. Poznajemy po raz pierwszy w dokumencie papieskim wysokiej rangi oryginalny styl Franciszka. Encyklika „Lumen fidei” była jednak bardziej Benedyktowa niż Franciszkowa. Teraz otrzymujemy tekst autorski natchnionego misjonarza, duszpasterza kochającego ubogich, domagającego się dla nich sprawiedliwości. To jest prorockie przynaglenie duchownych i świeckich, aby się obudzili i żyli w stanie permanentnej misji. Piszę te uwagi na gorąco po pierwszym czytaniu tego dość długiego tekstu. Przyjdzie czas na głębszą refleksję.
W tekście pojawiają się zwroty, które już znamy z papieskich homilii np. o tym, że ewangelizatorzy muszą mieć „zapach owiec”, o tym, że Kościół powinien wychodzić na ulice nawet, gdyby tam miał zostać poturbowany, o tym, że konfesjonał nie powinien być salą tortur. Franciszek pisze prosto z serca, bardzo emocjonalnie, z entuzjazmem. Pulsuje tutaj temperament południowca. Zresztą do takiej komunikacji z ludźmi wzywa, aby mówić z serca do serca. Czuje się tutaj ogień, którym chce nas zapalić. Nie stroni od kolokwializmów, prostych obrazowych porównań, bezpośrednich wyrażeń. To jest język, którego papieskie dokumenty chyba dotąd nie znały. Ale może właśnie tak trzeba dziś mówić i pisać, aby naglące wezwanie do misji dotarło do ludzi.
Konieczne jest misyjne przeobrażenie Kościoła tak, „aby zwyczaje, style, rozkład zajęć, język i wszystkie struktury kościelne stały się odpowiednim kanałem bardziej do ewangelizowania dzisiejszego świata niż do zachowania stanu rzeczy”. Papież marzy o tym, aby wszyscy ludzie Kościoła byli w postawie „wyjścia” do świata, aby zdobywać ludzi dla Chrystusa. „Duszpasterstwo w kluczu misyjnym wymaga rezygnacji z wygodnego kryterium pasterskiego, że »zawsze się tak robiło«”. Aby tak się stało, potrzebna jest odwaga i kreatywność, ale nade wszystko osobiste zaangażowanie, pasja ewangelizowania. Kościół „wyruszający w drogę” jest Kościołem otwartych drzwi, ma być domem dla każdego z jego niełatwym życiem. Kościół nie może koncentrować się na sobie samym – ale ma być skoncentrowany na Ewangelii i na docieraniu do wszystkich. To zaproszenie kieruje papież od początku swojego pontyfikatu.
Adhortacja zwiera także analizę pewnych znaków czasu, kontekstów współczesnych. Papież momentami przechodzi płynnie do obszaru katolickiej nauki społecznej. Z pasją krytykuje sytuację ekonomiczną świata, generującą niesprawiedliwość, kult pieniądza, zgodę na wykluczenie wielu grup społecznych. Zwraca też uwagę na dominującą kulturę subiektywizmu, zamykania się w sobie, chorego indywidualizmu. O wiele więcej jednak miejsca poświęca krytyce samego Kościoła niż świata. Wylicza przeszkody, które osłabiają ewangelizacyjny potencjał katolików. Miewamy kompleks niższości wobec świata, nie ma w nas radości, pasji, odwagi. We wnętrzu Kościoła pojawiają się pewne negatywne tendencje: jakiś rodzaj duszpasterskiej acedii, czyli duchowego lenistwa, pesymizmu, ulegania światowości, wewnętrzne konflikty. „Nikt nie może podjąć walki, jeśli nie wierzy w zwycięstwo” – cudne zdanie! Papież pisze o konieczności polepszenia jakości naszych relacji we wnętrzu samego Kościoła w duchu Chrystusowym. „Syn Boży przez swoje wcielenie zachęcił nas do rewolucji czułości”. Rewolucja czułości! Cóż to za zestawienie!
Dwa akcenty są – jak sądzę – bardzo osobiste. Franciszek sporo uwagi poświęca docenieniu pobożności ludowej, jej ewangelizacyjnej sile. Ta pobożność jest cechą ludzi prostych, ubogich. Papież pisze o niej bardzo pięknie. Zaskakująco dużo uwagi poświęca homilii. Daje właściwie mały wykład homiletyczny z bardzo praktycznymi radami, jak dziś głosić kazania. Chodzi mu o to, jak pisze ironicznie, by ani głoszący, ani słuchacze nie cierpieli podczas kazania. Potrzebujemy takich homilii, takich słów, dzięki którym pałają serca.
Cały jeden rozdział poświęcony jest społecznemu wymiarowi Ewangelii. To jest bardzo istotna sprawa dla Franciszka. Kościół musi być blisko ubogich, to jest warunek jego wiarygodności. Musimy słuchać krzyku ubogich, pisze papież. Pośród tych ubogich są również dzieci mające się urodzić. Papież podkreśla, że obrona nienarodzonych jest związana z obroną każdego prawa człowieka. Kościół nie zmieni swojej postawy w tej kwestii.
Ostatni rozdział poświęcony jest kształtowaniu ducha samych ewangelizatorów, czyli nas wszystkich, ochrzczonych. Pierwszą motywacją do ewangelizacji jest osobiste doświadczenie miłości Jezusa. Chodzi o wstrząs, o zamianę zimnego czy letniego serca na serce gorące. Bliskość Jezusa musi łączyć się bliskością wobec ludzi, zarówno wspólnoty Kościoła, jak i tych daleko od niego. Głosiciel Ewangelii otwiera się działanie Zmartwychwstałego i Jego Ducha, który ciągle wyciąga nas z grobów naszego pesymizmu, zwątpienia, grzechów i naznacza nowym misyjnym ogniem. Niezbędna w ewangelizacji jest także moc wstawienniczej modlitwy.
Do tego tekstu będziemy jeszcze wracać. Jest w nim wielki ogień, czujemy zapał i entuzjazm Piotra naszych czasów. Nie jest to bynajmniej wezwanie do tworzenia jakiegoś nowego Kościoła. Istotą rewolucyjnej siły Franciszka pozostaje Ewangelia – jej radość, jej moc, jej piękno. Czytajmy, chłońmy, dajmy się zapalić.
Przeczytaj tekst adhortacji „Evangelii Gaudium”.
ks. Tomasz Jaklewicz