Kilku innych zostało już skazanych na na kilkuletnie pobyty w obozach pracy przymusowej.
Władze chińskie aresztowały w miasteczku Qinyuan koło Baodingu w prowincji Hebei dwóch kapłanów Kościoła podziemnego za organizowanie kursów katechezy dla dorosłych. W więzieniu są już od ponad miesiąca, jednakże włoska agencja misyjna Asia News dowiedziała się o ich losie dopiero 19 listopada. Zamieściła również obszerne rozważania nt. zapowiedzianych niedawno przez partię komunistyczną "bezprecedensowych" reform, które budzą zarówno nadzieje, jak i - częściej - obawy o sytuację wiernych w najludniejszym państwie świata.
Według agencji, są to dwaj 40-letni księża, w tym jeden znany z nazwiska: Tian Dalong. Współpracujący z nimi czterej świeccy zostali ukarani grzywnami o równowartości dwóch miesięcznych pensji pracowników wykwalifikowanych (po 4 tys. juanów). W podobnej sytuacji jest co najmniej 10 innych kapłanów, przy czym niektórzy z nich zostali już skazani na kilkuletnie pobyty w obozach pracy przymusowej, tzw. laojiao.
Wiadomości te podał dyrektor AsiaNews ks. Bernardo Cervellera, podkreślając jej znaczenie. Światowe środki przekazu, opierając się na wiadomościach przekazywanych przez kontrolowane przez władze media chińskie, poświęcają wiele uwagi "bezprecedensowym", jak zapewnia Pekin, reformom. Zapowiedziano je kilka tygodni temu na trzecim plenum partii komunistycznej i mają one nastąpić zwłaszcza w gospodarce. Chodzi o zmniejszenie interwencji państwa w tej dziedzinie, wzrost znaczenia inwestycji prywatnych i zagranicznych, reformę podatkową, zniesienie obowiązkowego zaświadczenia o pobycie w kraju w przypadku migrantów, zmianę ustawodawstwa o jedynym dziecku itd.
Według ks. dyrektora, podczas gdy świat ekscytuje się tymi zapowiedziami, katolicy w Chinach obawiają się, że ich los wcale się nie poprawi. Najwięcej pytań i niepokojów dotyczy zadań i kompetencji nowej Rady Bezpieczeństwa Narodowego (CSN), której powołanie przedstawiono na plenum jako przykład reform.
Oficjalna chińska agencja prasowa Xinhua podała, że instytucja ta będzie miała za zadanie "doskonalić system i strategię bezpieczeństwa narodowego, zapewniając bezpieczeństwo narodu". Nieliczne wyjaśnienia, jakie złożył w tej sprawie szef partii Xi Jinping, wskazują, że CSN powinna "wzmocnić jedność przywództwa, gdy chodzi o bezpieczeństwo państwa", czyniąc z "bezpieczeństwa narodowego i stabilności społecznej przesłanki dla reform i rozwoju".
Część ekspertów uważa, że może to oznaczać, że nowa Rada stanie się grupą najwyższej władzy dla wojska, policji i służb specjalnych, a także dla rządu, aby zapewnić stabilizację społeczną i stosunki z innymi państwami.
Zdaniem niektórych katolików, zwłaszcza z Chin Północnych i Wschodnich, to skupienie władzy w rękach władzy centralnej, a może nawet samego Xi Jinpinga, będzie mogło sprzyjać wolności religijnej. Bardzo często bowiem aresztowania księży i wiernych, wywłaszczenia ziem kościelnych itp. zależą od decyzji miejscowych przywódców, którzy nie stosują się nawet do regulacji ogólnokrajowych nt. religii. Co więcej, przyznanie większej władzy rządowi może osłabić Urząd Spraw Religijnych, będący dzisiaj jedną z najbardziej stalinowskich instytucji centralnych, a także tzw. "patriotyczne" stowarzyszenia wyznawców różnych religii (m.in. katolików).
Innego zdania są katolicy z Pekinu i środkowej części kraju, którzy uważają, że "nic się nie zmieni" i że sytuacja pozostanie taka sama: uwięzieni księża "podziemni", zakaz spotykania się wiernych, kontrola ze strony stowarzyszeń "patriotycznych" itd. Jeśli się doda do tego długą listę biskupów przetrzymywanych przez policję, biskupa Szanghaju, pozostającego wciąż w więzieniu domowym, kontrolowanie przez reżym biskupów zarówno "podziemnych", jak i "oficjalnych", to niepokój wielu wiernych jest w pełni uzasadniony. "Trzeba będzie poczekać kilka miesięcy, wtedy zobaczymy" - mówią.
Według jednego z dysydentów Hu Jia, skupienie władzy w rękach niewielu ludzi "będzie mogło być wykorzystane przeciw obrońcom praw człowieka i tym wszystkim, którzy wspierają wartości powszechne oraz wolność słowa i wyznania". Ludzi tych partia nie toleruje, gdyż widzi w nich zagrożenie dla swej władzy - podkreślił opozycjonista. Potwierdzeniem tych słów może być ten fragment uchwały III plenum, który mówi, że wszystkie reformy mają na celu umocnienie monopolistycznej władzy partii komunistycznej.