Korupcja polityczna w PO świadczy o tym, że część jej członków traktuje państwo jak prywatny folwark.
30.10.2013 14:02 GOSC.PL
Przed wyborami wewnątrzpartyjnymi politycy przekonują się nawzajem do poparcia tej czy innej kandydatury, i nie ma w tym nic złego. Tego typu walki bywają bardzo zażarte, zawzięcie konkurują ze sobą ci, którym teoretycznie jest do siebie najbliżej. Tak wygląda to w teorii – w praktyce chętnie poznałbym różnice, jakie dzielą Grzegorza Schetynę i Jacka Protasiewicza, ich poglądy, wizje dalszej działalności Platformy Obywatelskiej. Nic nie wskazuje na to, by się czymś różniły – o ile je w ogóle mają.
Dlatego z cynicznego punktu widzenia nie wiem, czy dobrze się stało, że Edward Klimka nie dał się przekonać do tego, by zagłosować na Protasiewicza w zamian za intratną posadę w KGHM. Ba, nie wiem nawet, jak ostatecznie zagłosował – i zupełnie mnie to nie interesuje, bo jest to rzecz nieistotna. Istotne jest co innego: że politycy Platformy Obywatelskiej, korzystając z dostępu do politycznych fruktów, najwyraźniej wykorzystują je do korupcji politycznej, mającej na celu… poszerzenie swojego dostępu do politycznych fruktów.
Okazja czyni złodzieja – gdy się ma możliwość wpływania na zatrudnienie w spółkach skarbu państwa, prędzej czy później pojawi się pokusa, by wykorzystać to dla swoich prywatnych celów. Okazuje się, że przynajmniej niektórzy politycy Platformy po 6 latach rządzenia traktują państwo jak swój prywatny folwark, a przynależność do partii jako środek do poszerzania wpływów. Przez lata tego typu kwestie pozostawały nieujawnione, choć trudno uwierzyć, że z powodu braku afer – raczej z powodu częstego ogłaszania się spółek skarbu państwa w wielu mediach. Teraz coraz częściej wychodzą one na jaw, lecz nie z powodu dziennikarskiej dociekliwości, a za przyczyną spadającego poparcia dla partii rządzącej. W przyszłości tort do podziału dla członków PO będzie o wiele mniejszy, więc warto korzystać z okazji do wycięcia ewentualnych konkurentów. Strasznie to wszystko smutne, ale co zrobić: nie moja to wina, że Platforma Obywatelska wcale nie okazała się stronnictwem promującym nową jakość w polskiej polityce.
Stefan Sękowski