Koordynator episkopatu ds. ochrony dzieci i młodzieży dla Gosc.pl: Bezpieczne środowisko zbudowane jest nie na podejrzliwości, ale na wzajemnym zaufaniu.
Ewa Winiarska: „Kościół nie radzi sobie z problemem pedofilii” – taki przekaz ostatnio przebija się przez media. Czy powołanie koordynatora episkopatu ds. ochrony dzieci i młodzieży jest spowodowane bezradnością Kościoła w tej kwestii?
O. Adam Żak SJ: Mógłbym zapytać, czy są środowiska w Polsce, które rzeczywiście sobie radzą z problemem może nie tyle pedofilii, co nadużyć seksualnych wobec nieletnich. Wolę używać tego określenia, ponieważ nie każde nadużycie jest spowodowane przez pedofila. Radzenie sobie mogłoby polegać na tym, że w Kościele i społeczeństwie istnieje skuteczny system prewencji, który rzeczywiście gwarantuje zminimalizowanie tego rodzaju przestępstw, a społeczeństwo posiada umiejętność mówienia o nich i reagowania na nie. W tej chwili jesteśmy w sytuacji, w której uproszczenia i sensacyjność w przekazie faktów i w interpretacji wypowiedzi nie ułatwiają ani rozumienia, ani działania. Taki klimat wywołuje różnego rodzaju reakcje, również zupełnie prymitywne. Możemy je zaobserwować już nie tylko w anonimowych komentarzach w internecie, lecz także na ulicy, jak to miało miejsce w jednym z polskich miast, gdzie ktoś za księdzem idącym ulicą wołał: „pedofil, pedofil!”. Z jednej strony rośnie świadomość, że jest to społeczny problem i to jest dobra strona tego medalu. Słabą stroną jest niewielka wiedza na temat tego typu przestępstw, które są przestępstwami wielorako uwarunkowanymi, ukrytymi, wychodzącymi na jaw najczęściej po wielu latach. Obecna sytuacja zwraca uwagę Kościołowi oraz społeczeństwu na problem nadużyć. Kościół, odpowiadając na to wyzwanie w swoich szeregach, a także ucząc się tego, zwraca uwagę społeczeństwu, że jest to poważny problem społeczny. W pewnym sensie Kościół ze względu na zakres swojego oddziaływania i obecności ma szansę stać się pionierem. Są instytucje albo organizacje pozarządowe, które działają na tym polu, ale ich oddziaływanie jest wciąż w tyle za potrzebami. Nawet tak zasłużona organizacja na polu działania przeciw przemocy wobec dzieci jak Fundacja Dzieci Niczyje przyznaje, że zasięg jej oddziaływania ogranicza się do Warszawy i większych miast.
Jakie wyzwania stoją przed Ojcem po objęciu tej funkcji i co Ojciec koordynuje?
Wyzwania mają związek z faktem braku szerokiego systemu prewencji w Polsce. Istnieją pewne elementy, bardzo ciekawie przygotowane, np. przez wspomnianą Fundację Dzieci Niczyje, od której możemy się sporo nauczyć. Najpierw trzeba wyszkolić odpowiednią ilość osób. We wrześniu rozpoczęliśmy kurs prewencji nadużyć seksualnych wobec dzieci i młodzieży. Następnym krokiem będzie budowanie systemu zapobiegania nadużyciom. Prewencja musi być dopasowana do różnych środowisk duszpasterskich, do różnych dzieł, w których dzieci i młodzież otrzymują formację chrześcijańską, jak np. szkoły, przedszkola, grupy parafialne, młodzieżowe ruchy katolickie. Dlatego trzeba będzie pilotażowo przeprowadzić pewne projekty, żeby następnie móc je poprawić i potem realizować w diecezjach, w prowincjach zakonnych, wszędzie tam, gdzie w Kościele gromadzą się dzieci i młodzież. Jest to, oczywiście, ogromne wyzwanie. W Polsce, w prawie 40-milionowym społeczeństwie, Kościół stanowi dość istotną wielkość.
Ojciec wspomniał o kursie prewencji przed nadużyciami seksualnymi dzieci i młodzieży. Kim są uczestnicy tego kursu?
Uczestnikami są duchowni zakonni i diecezjalni, siostry zakonne ze zgromadzeń prowadzących działalność wychowawczą, świeckie psychoterapeutki, nauczyciele ze szkół katolickich. Kurs spotkał się z dużym zainteresowaniem. Przewidywaliśmy udział 40 osób. Zainteresowanie okazało się tak duże, że na prośbę przełożonych kościelnych zorganizowaliśmy kolejną dwudziestoosobową grupę.
Z jakich doświadczeń korzystają organizatorzy kursu?
Korzystamy z kursu prewencji oferowanego przez Centrum Ochrony Dziecka, jakie powstało przy Uniwersytecie Gregoriańskim. Centrum ma siedzibę w Monachium. Jest to kurs akademicki w systemie e-learningowym przygotowany przez specjalistów, głównie niemieckich. Bazuje na programie, jaki został wypracowany w Niemczech dla nauczycieli. Został on przepracowany dla potrzeb środowiska duszpasterskiego. Kurs powstał we współpracy z Kliniką Psychiatrii Dziecięcej i Młodzieżowej w Ulm w Niemczech. W Niemczech kurs zrobiło już tysiące nauczycieli. Kurs jest dostępny w czterech językach i jest prowadzony pilotażowo w 8 krajach na czterech kontynentach. Polska weszła w ten projekt jako dziewiąty kraj. Na podstawie doświadczeń projektu pilotażowego kurs będzie oferowany coraz szerzej.
Jakie kompetencje będą posiadali absolwenci tego kursu?
Tematyka kursu jest interdyscyplinarna. Uczestnicy uczą się pojęć z zakresu antropologii dzieciństwa, zapoznają się z podstawowymi zagadnieniami związanymi z nadużyciami seksualnymi. Dowiadują się, jakie mogą być oznaki nadużycia, które można rozpoznać po zachowaniu dziecka. Studenci uczą się m. in. przez analizę przypadków, jak na takie kazusy odpowiedzieć, jakie scenariusze należy zastosować, gdy zaistnieje podejrzenie nadużycia w jakiejś grupie itd. Kształcą się też w zakresie ustawodawstwa kościelnego, ustawodawstwa świeckiego międzynarodowego i polskiego, żeby wykorzystać wszystkie instrumenty do zwalczania tego zjawiska.
Na czym polega prewencja dotycząca wykorzystywania seksualnego dzieci i młodzieży?
Są różne elementy, które wchodzą w zakres prewencji. Można powiedzieć, że obecne zainteresowanie mediów też jest swoistą prewencją, bo uświadamia społeczeństwu istnienie realnych zagrożeń. To jednak nie wystarczy. Trzeba poznać różne sytuacje, w których dochodzi do nadużyć seksualnych w tym typy sprawców tych przestępstw i ich strategie. Z badań wynika, że zdecydowana większość sprawców nie tylko wśród ludzi Kościoła, to nie są pedofile, czyli osoby z zaburzeniem preferencji seksualnej, ale tzw. sprawcy sytuacyjni, czyli osoby z problemami, a nawet zaburzeniami osobowościowymi. Są to takie osoby, którym często można było pomóc w trakcie ich formacji i które prawdopodobnie nigdy by takich czynów nie popełniły. Prewencja musi się zacząć od formacji seminaryjnej. Jednak nie na zasadzie, że teraz wszyscy kandydaci będą podejrzani, ale przez odpowiednią selekcję, diagnostykę osobowości i problematyki psychoseksualnej każdego kandydata po to, by mu pomóc wzrastać i dojrzewać. Innym z elementów prewencji mogą być rozwiązania architektoniczne, np. tam, gdzie uczniowie spotykają się z nauczycielami, powinny być szyby w drzwiach. W prewencji najważniejszy jest jednak czynnik ludzki. Trzeba, żeby wszędzie tam, gdzie przebywają dzieci i młodzież, były wyznaczone osoby cieszące się ich zaufaniem, do których dzieci mogłyby zgłosić niepokojące ich zachowania dorosłych. Dzieci też można uczyć, jak powinny chronić granic swojej intymności przed czynami, dotykami, których nie chcą.