Do około 200 wzrośnie liczba ofiar czwartkowej katastrofy statku z imigrantami koło włoskiej wyspy Lampedusa. Pod przewróconym wrakiem i na pokładzie płetwonurkowie zlokalizowali dziesiątki ciał imigrantów. Piątek będzie dniem żałoby narodowej.
Ekipy ratunkowe poinformowały, że pod wrakiem znaleziono około 40 ciał, a dziesiątki ciał - być może nawet około stu - na pokładzie. Wśród ofiar są kobiety i dzieci.
Informacje o znalezieniu wielu ciał ofiar potwierdził wicepremier, szef MSW Angelino Alfano, który przyjechał na Lampedusę.
Alfano powiedział po wyjściu z hangaru, gdzie urządzono tymczasową kostnicę: „Widziałem ciała, to widok przerażający, scena, która przynosi hańbę Zachodowi i Europie”.
Alfano wyraził nadzieję, że tragedia ta pozwoli Europie „otworzyć oczy” na dramaty rozgrywające się na Lampedusie.
Rząd Enrico Letty ogłosił piątek dniem żałoby narodowej.
Do tragedii doszło w czwartek rano pół mili od brzegów Lampedusy. Na statku pełnym imigrantów - było ich prawdopodobnie około 500 - wybuchł pożar. Wszystko wskazuje na to, że to uchodźcy podpalili koce na pokładzie, by w ten sposób mogła ich zobaczyć straż przybrzeżna i stojące w pobliżu kutry rybackie. Gdy płomienie rozprzestrzeniły się, a statek zaczął się przewracać, ludzie wskoczyli do wody.
Statek zatonął.
Włoska policja aresztowała na brzegu jednego z rozbitków - młodego Tunezyjczyka, rozpoznanego przez uchodźców jako przemytnik, który był współorganizatorem próby przeprawy do Włoch drogą morską.
Na profilu papieża Franciszka na Twitterze zamieszczono jego apel o modlitwę za ofiary tragedii.
Podczas audiencji w Watykanie dla uczestników obchodów 50. rocznicy ogłoszenia encykliki Jana XXIII "Pacem in terris" papież Franciszek na wiadomość o tym, co stało się na Lampedusie, powiedział: "Przychodzi mi na myśl słowo: hańba, to jest hańba".
Modląc się za ofiary, papież dodał: "Zjednoczmy nasze wysiłki, aby nie powtórzyły się podobne tragedie".
"Tylko zdecydowana współpraca wszystkich może pomóc im zapobiegać" - oświadczył Franciszek, który w lipcu był na wyspie i apelował tam o solidarność z uchodźcami i udzielenie im wszelkiej pomocy.
Tragiczne wydarzenia na Lampedusie, będącej od lat celem napływu tysięcy uchodźców z Afryki, na nowo wywołały we Włoszech polityczną dyskusję na temat polityki imigracyjnej. Centrolewica powtarza, że konieczna jest jej rewizja. Z szeregów centrolewicy kierowane są apele o zniesienie ustawy uznającej nielegalną imigrację za przestępstwo. Politycy prawicowi uważają natomiast, że nie może być mowy o jakimkolwiek złagodzeniu ustawy, bo to, ich zdaniem, zwiększyłoby falę imigrantów.
Włochy są wręcz bezradne wobec problemu napływu uchodźców drogą morską. Podczas gdy środowiska radykalnej lewicy zarzucają władzom bezradność i brak wystarczającej reakcji, te odpowiadają, że za tym exodusem stoją zorganizowane grupy przemytników ludzi, którzy wysyłają ich drogą morską do Europy z wybrzeży północnej Afryki, pobierając od każdego oszczędności całego życia. Napływ ten powstrzymano w ostatnich latach tylko raz, gdy na krótko weszło w życie porozumienie zawarte przez rząd Silvio Berlusconiego z ówczesnym przywódcą Libii Muammarem Kadafim o patrolowaniu wybrzeży tego kraju, by zablokować nielegalne rejsy ku włoskim wybrzeżom. Wraz z wybuchem wojny domowej w Libii uchylono przepisy tego układu.