Zajefajnie ¬– cudne słowo nowej mowy,
Cóż w nim złego? Przecież nie jest to wulgaryzm,
Lecz się wcale nie podoba ludziom "mało postępowym"
Więc do pracy ¬– będę dzisiaj Brudny Harrym!
Pójdę w miasto ze słownikiem za pazuchą,
By rozprawiać się z chwastami – według listy
I gdy tylko dziwnym słowem ktoś nadepnie mi na ucho,
To nie będę nowocześnie zarąbisty.
Wszelkie: spoko, siema, nara, pozdro, w porzo,
(choć puryści językowi się obruszą),
Pozostaną i z językiem "się ułożą",
Wszakże młodzi coś do tygla wrzucić muszą.
Lecz co pewien czas wypływa na powierzchnię
Nowość, która krzywi bardziej niż skolioza,
Serce boli, dusza krzyczy, skóra pierzchnie,
Kiedy komuś z ust wychodzi zarąbioza…
Jadą szosą autobusy i tramwaje,
Mkną po bruku nowe słowa jak landary
Bolą uszy permanentnie od tych wszystkich nowych zaje…,
Więc czasami stać się trzeba Brudnym Harym.
Piotr Pyzik