Skrzatusz. Przy sanktuarium praca wre. Sprężają się ekipy budowlane i remontowe, uwijają się parafianie. I zdaje się, że drzwi plebanii niemal na chwilę się nie zamykają. Trwa odliczanie dni do wielkiego świętowania.
Rzeczywiście, te ostatnie tygodnie to jak jazda na karuzeli – przyznaje ze śmiechem ks. Tomasz Jaskółka. Bitwa toczy się równolegle na kilku frontach. – Na placu jedna firma kładzie krawężniki, wyznacza ścieżki, z drugiej strony coś koparka równa, elektrycy zakładają instalacje. W sanktuarium konserwatorzy i fachowcy od posadzki; w Domu Pielgrzyma jedna firma, w herbaciarni druga, a w kotłowni specjaliści od pompy ciepła. Normalnie kołowrotek! – kustosz skrzatuskiego sanktuarium łapie się za głowę.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Karolina Pawłowska