To już ostatnie „Wieczorynki” w TVP. Co po nich? Potop rozrywki, ale tylko dla dorosłych.
26.08.2013 20:04 GOSC.PL
Od września znika jeden z najstarszych programów w TVP. I jeden z niewielu adresowanych do najmłodszych widzów. Zdjęcie z anteny „Wieczorynki” motywowane jest słabą oglądalnością. To argumentacja zrozumiała i trudna do obalenia w logice komercyjnej telewizji. A ta stosowana jest w TVP od dawna, bo też jej dwie główne anteny niewiele różnią się od TVN czy Polsatu. Wystarczy porównać repertuar filmowy, czy rozrywkowy. Nie płacimy abonamentu (kto płaci, ręka do góry) trudno więc wymagać od TVP bezinteresowności.
Nie będę płakał po „Wieczorynce”. Co najwyżej łezkę uronię do własnych wspomnień z dzieciństwa lub ojcostwa. Ale cóż, wszystko przemija, nawet najdłuższa żmija. Dziś dzieciaki mają bajki na zawołanie, o dowolnej porze, z płyty czy twardego dysku. Im do szczęścia godzina 19.00 w „Jedynce” nie jest potrzebna. Co innego prezes Braun. Jemu dziwię się bardzo, bo nie wykorzystuje ogromnej przewagi konkurencyjnej jaką daje mu… nie „Wieczorynka”, ale gigantyczne zasoby programów dziecięcych.
Parę lat temu jedna z firm badawczych zapytała widzów, w której z telewizji są najlepsze programy dziecięce. Wygrał oczywiście TVN, choć takich programów nie nadaje w ogóle. Ale co znaczy siła marki… Drugie pytanie było już trudniejsze, bo trzeba było wymienić najchętniej oglądany program dla milusińskich. W pierwszej dziesiątce TVP zajęła… pierwszych dziesięć miejsc.
Zapamiętałem to badanie, bo pracowałem wówczas w telewizji publicznej, która właśnie szykowała się do uruchomienia kanału dziecięcego. Ruch wydawał się oczywisty, inwestycja pewna jak obligacje państwowe. A ileż w niej było misyjności! Domisie zamiast Scooby-doo! Nic tylko siać i czekać na zbiory.
Kanał nie ruszył do dziś i słuch po nim zaginął. Kolejni prezesi przychodzili i odchodzili, nastał wreszcie Juliusz Braun i czas wielkiej cyfryzacji. Mamy Polo TV i TVP Rozrywkę. Dorośli chcą koniecznie zabawić się na śmierć. Zdziecinnieli. Zapomnieli o tak poważnej sprawie, jak programy dla dzieci. I to – a nie zdjęcie „Wieczorynki” – jest absolutnie wystarczającym powodem, by domagać się dymisji Juliusza Brauna.
Piotr Legutko