Sąd Okręgowy w Krośnie (Podkarpackie) uchylił w środę wyrok dla b. proboszcza parafii w Hłudnie, ks. Stanisława K. oskarżonego o psychiczne i fizyczne znęcanie się nad 13-letnim Bartkiem i doprowadzenie go tym do samobójstwa. Proces będzie się toczył od początku w I instancji.
Duchownemu zarzuca się jeszcze znęcanie się nad trójką innych dzieci w okresie od września 2005 do grudnia 2007 r.
W lutym br. Sąd Rejonowy w Brzozowie skazał Stanisława K. na dwa lata w zawieszeniu na pięć lat za psychiczne i fizyczne znęcanie się nad 13-letnim Bartkiem i trzema innymi dziewczynkami. Sąd, na podstawie zgromadzonych dowodów, uznał, że ksiądz bił Bartka po twarzy, karku, targał za uszy, oskarżał go o kradzież pieniędzy, mimo braku dowodów i zaprzeczeń chłopca, straszył zawiadomieniem policji i przeszukaniem domu. Jednak, w opinii sądu I instancji, nie było to przyczyną samobójstwa chłopca, co zarzucała duchownemu prokuratura.
Sąd w Brzozowie uznał duchownego winnym także znęcania się nad trzema innymi dziewczynkami, bijąc je po rękach, ciągnąc za włosy i uszy, przez co dzieci bały się kolejnych lekcji z księdzem.
Od tego wyroku odwołała się obrona, prokuratura i oskarżyciele posiłkowi.
Sąd odwoławczy wytknął sądowi I instancji błędy i uchybienia w postępowaniu dowodowym, m.in. brak opinii psychologicznej, psychiatrycznej i seksuologicznej oskarżonego, brak oceny postępowania księdza wobec dzieci. Ponadto - według sądu okręgowego - uzasadnienie wyroku jest niekompletne. Rozprawa odwoławcza była jawna.
W czasie śledztwa ksiądz nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień.
Duchowny został oskarżony o psychiczne i fizyczne znęcanie się nad 13-latkiem i doprowadzenie go tym do targnięcia się na życie, oraz o znęcanie się nad trójką innych dzieci w okresie od września 2005 do grudnia 2007 r.
Rozprawy w I instancji odbywały się, na wniosek prokuratury i pełnomocnika pokrzywdzonych, za zamkniętymi drzwiami. Decyzję o utajnieniu sąd uzasadnił na pierwszej rozprawie obawą, że na procesie mogłoby dojść do niepokojów społecznych, ponieważ osoba księdza i stawiane mu przez prokuraturę zarzuty budziły antagonizmy i kontrowersje. Zwrócił też uwagę na dobro pokrzywdzonych dzieci i prawo rodziny zmarłego Bartka do szacunku i spokoju.
Proces trwał prawie pięć lat. Przedłużało go m.in. oczekiwanie na opinię psychologiczną dotycząca Bartka, o której wydanie brzozowski sąd zwrócił się wiosną 2010 r., uznając ją za konieczną. Obszerna i szczegółowa opinia wpłynęła do sądu w lutym 2011 roku. Jej treść jest niejawna.
W mowach końcowych przed sądem rejonowym prokurator zażądał dla duchownego 2,5 roku pozbawienia wolności. Podobnego wyroku chcieli też oskarżyciele posiłkowi, czyli rodzice zmarłego Bartka i pozostałych dzieci. Ich pełnomocnik wniósł też o wypłatę zadośćuczynienia dla rodziców Bartka w wysokości po 80 tys. zł dla każdego z nich.
Obrońca i sam oskarżony wnioskowali o uniewinnienie.
Do samobójstwa Bartka doszło w połowie grudnia 2007 r. w miejscowości Hłudno. Chłopiec powiesił się na drzewie. Zostawił list, w którym miał oskarżyć miejscowego proboszcza o bezpodstawne posądzenie go o kradzież. Napisał w nim też, że nie chce już być "gwałcony" przez tego "pedofila", ale wyrazy te później zamazał.
Śledztwo w tej sprawie brzozowska prokuratura wszczęła kilka dni po śmierci chłopca. Zgromadzony materiał dowodowy nie potwierdził jednak, by chłopiec był molestowany przez duchownego. Biegły z zakresu grafologii potwierdził autentyczność listu pozostawionego przez Bartka. W sprawie przesłuchano kolegów Bartka z gimnazjum oraz innych uczniów z zespołu szkół, którzy mieli kontakt z księdzem, a także dorosłych. Łącznie około 60 osób.
Ks. Stanisław K. na swoją prośbę, niedługo po tragedii, odszedł z parafii Hłudno. Rezygnację złożył w przemyskiej kurii i została ona przyjęta. Jak powiedział wówczas PAP kanclerz kurii ks. Bartosz Rajnowski, księdza przeniesiono do innej parafii. Kanclerz nie chciał ujawnić powodu rezygnacji, jaki podał ksiądz.