Kościół anglikański wypowiada wojnę firmom oferującym kredyt na wysoki procent. "Wyrzucimy je z interesu" - deklarował arcybiskup Canterbury Justin Welby.
Duchowny osobiście spotkał się z Errolem Damelinem, szefem jednej z największych takich firm - Wongi.
"Bardzo dobrze nam się rozmawiało. Powiedziałem mu bez ogródek: nie mamy zamiaru naciskać na zakazy prawne. Będziemy z wami konkurować, aż wypadniecie z interesu. Jest biznesmenem, więc przyjął to dobrze" - powiedział Welby czasopismu "Total Politics".
Arcybiskup jest pomysłodawcą kas pożyczkowych (ang. credit unions) - spółdzielni kredytowych stworzonych przez ludzi, którzy wspólnie gromadzą oszczędności i udzielają pożyczek po niskich kosztach. W Polsce w oparciu o podobne zasady działają SKOK-i, ale arcybiskupowi chodzi o bardziej zdecentralizowany system.
Welby stworzył taką kasę dla księży i swoich świeckich pracowników. Duchowny będzie zachęcał wiernych posiadających odpowiednie kwalifikacjami, by pracowali w innych kasach jako wolontariusze. Mali pożyczkodawcy będą mogli korzystać z kościelnych pomieszczeń. "Mamy 16 tys. ośrodków w 9 tys. społeczności. To więcej niż banki" - tłumaczył arcybiskup.
Obroty firm oferujących w Wielkiej Brytanii krótkoterminowe pożyczki sięgają ok. 2 mld funtów rocznie - co najmniej 10 razy więcej niż w Polsce. Oprocentowanie pierwszej pożyczki wynosi zwykle 4-5 proc. Jeżeli klient na radzi sobie ze spłatą, oprocentowanie drastycznie wzrasta. Takimi kredytami obciążonych jest ok. 7 mln Brytyjczyków. Obecnie na Wyspach działa ok. 500 takich instytucji. Jeszcze cztery lata temu pożyczały ok. 450 mln funtów, w ub. roku już ponad 600 mln funtów.
Arcybiskup Canterbury Justin Welby ma 57 lat, jest synem utalentowanego biznesmena i sekretarki Winstona Churchilla. Duchowny zna się na biznesie, bo w młodości robił karierę w firmach paliwowych. Od 2012 r. jest członkiem parlamentarnej komisji ds. standardów bankowych.
jj /wyborcza.pl