Którą rodzinę uważacie za patologiczną? Czy taką która oparta jest na mocnych fundamentach chrześcijańskich i liczy sobie rodziców i kilkoro dzieci czy taką, która w „nowoczesnej mowie partyjnej” reprezentuje partnerstwo nie poparte żadnym związkiem?
Rodzina to najważniejsza, podstawowa grupa społeczna, na której opiera się całe społeczeństwo. Definicja prosta i wydawałoby się prawidłowa, jednakże bardzo łatwa do manipulacji, bo według Wikipedii rodzina jako grupa społeczna to związek intymnego, wzajemnego uczucia, współdziałania i wzajemnej odpowiedzialności, w którym akcent pada na wzmacnianie wewnętrznych relacji i interakcji. W tym ujęciu rodzina pełni funkcje osobowe:
małżeńską lub partnerską – bycie żoną lub mężem, partnerem lub partnerką,
rodzicielską – bycie ojcem lub matką,
braterską – bycie siostrą lub bratem
Odniosę się do tej manipulacji, bo gołym okiem widać, że coś z w/w pozycji jest sprzeczne ze szczerym i prawdziwym pojęciem rodziny czyli partnerstwo. Owszem partnerstwo w odniesieniu rodziny może istnieć, ale tylko w sytuacji kiedy poparte jest wcześniej zawartym związkiem małżeńskim. Partnerstwo samo w sobie, bez małżeństwa nie może być rozpatrywane jako „rodzina”. A niestety świat zmierza ku temu by postawić partnerstwo na równi z małżeństwem, co jest według mnie pozbawione jakichkolwiek moralnych i ludzkich podstaw ku temu.
Najgorsze jest jednak w tym wszystkim to, że nieszczęśnicy, którzy stoją w pierwszej linii w walce o to by partnerstwo zrównać z małżeństwem uważają normalną, polską rodzinę, która o zgrozo wymyka się spod sztucznie stworzonych ram „normalności” i pozwala sobie mieć więcej niż dwójkę dzieci (nie mówiąc już o rodzinach 5,6,7,8,… osobowych) za rodzinę patologiczną. Wzbudza we mnie to potworną złość i odrazę do ludzi, którzy podzielają te poglądy, bo właśnie według mnie rodziny wielodzietne są prawdziwym obrazem normalnej rodziny, a wszystko co próbuje się temu przeciwstawić i zamazać ten cudowny obraz jest jedynie karykaturą.
Tak więc, będąc w pełni świadomy tego o czym napisałem powyżej chciałbym z czystym sumieniem być ojcem takiej „patologicznej rodziny”, bo mieć wiele dzieci to nie wstyd, ale powód do dumy i radości, bo nie ma nic piękniejszego niż ofiarowanie drugiemu człowiekowi życia, opiekowanie się nim i uczenie go życia. To coś czego osoby o zatwardziałej wizji normalnej rodziny opartej o związek partnerski (nie mylić z małżeństwem i rodziną), być może mającej a być może nie, jedno dziecko nie więcej, nie zrozumieją.
Oczywiście fakt bycia ojcem/matką wielodzietnej rodziny nie jest sprawą prostą, bo wiąże się z wieloma wyrzeczeniami. Nie można przecież pozwolić sobie już na wszystkie zachcianki, trzeba często zrezygnować z czegoś dla siebie kosztem przekazania tych pieniędzy na zaopatrzenie dziecka w najpotrzebniejsze rzeczy, bo o ekstrawagancji nie może być mowy, chyba, że ktoś zarabia kilkunastokrotność „polskiej krajowej”. I to wszystkich boli, bo rezygnacja ze swoich potrzeb jest nie do przeskoczenia. Jasnym jest, że koszty utrzymania rodziny nie są małe, ale nie trzeba mieć dużo pieniędzy żeby mieć dużą rodzinę. Trzeba mieć po prostu wielkie serce i rozumieć sens życia.
I pozostawiam Was moi mili z pytaniem: którą rodzinę uważacie za patologiczną? Czy taką która oparta jest na mocnych fundamentach chrześcijańskich i liczy sobie rodziców i kilkoro dzieci czy taką, która w „nowoczesnej mowie partyjnej” reprezentuje partnerstwo nie poparte żadnym związkiem?
Patryk Mazurkiewicz