„Proszę, módlcie się, żeby nie było kolejnego rozlewu krwi” – zaapelował do ludzi na całym świecie zwierzchnik katolickich Koptów, Ibrahim Isaac Sidrak. W Egipcie trwają demonstracje w celu obalenia Mohammeda Morsiego.
Właśnie mija rok od wyboru przedstawiciela Bractwa Muzułmańskiego na prezydenta. Liczba protestujących w całym kraju dochodzi do 3 milionów. Zebrano już prawie 20 milionów podpisów pod petycją o przeprowadzenie ponownych wyborów.
Zarówno patriarcha Sidrak, jak i przywódca prawosławnych Koptów Tawadros II poparli prawo swoich wiernych do działania zgodnie z własnym sumieniem i do udziału w protestach. Tawadros II, po piątkowych incydentach, w których zginęły co najmniej dwie osoby, zaapelował o demonstrowanie bez przemocy. „Egipt potrzebuje dziś każdego Egipcjanina! Musimy myśleć, dyskutować i wyrażać potrzeby naszego kraju bez przemocy i rozlewu krwi. Módlcie się za Egipt” – napisał patriarcha na swoim Twitterze.
„Kair jest na krawędzi. Jeden z duchownych muzułmańskich ostrzega przed niebezpieczeństwem wojny domowej. To jest bardzo niespokojny i niepewny czas” – powiedział z kolei Neville Kyrke-Smith, dyrektor brytyjskiego oddziału fundacji „Pomoc Kościołowi w potrzebie”, który właśnie przebywa w Egipcie.
„Niektórzy ludzie czują, że chrześcijanie są obywatelami drugiej kategorii i daje im się do zrozumienia, że nie są prawdziwymi Egipcjanami” – powiedział natomiast patriarcha Sidrak. Według niego od upadku Mubaraka co najmniej 200 tys. wyznawców Chrystusa opuściło kraj, częściowo z powodów ekonomicznych, częściowo ze strachu.
Jak oświadczył ks. Rafic Greiche, rzecznik prasowy Kościoła katolickiego w Egipcie, obecnie ataki na tle religijnym zdarzają się prawie codziennie, podczas gdy w okresie całej trzydziestoletniej prezydentury Mubaraka zanotowano ich około 1600. „Każdy z nas powinien modlić się o zmianę, o sprawiedliwość społeczną, o wolność religijną i wolność sumienia” – powiedział ks. Greiche.