Ich rodzice uznali, że dzieci nie są dość dojrzałe, by uczyć się w klasie drugiej.
Sytuacja jest zaskakująca i nie ma precedensu w historii polskiej oświaty. Cała klasa sześciolatków ze szkoły w Olszewnicy (woj. lubelskie) powtarza rok, chociaż wszystkie otrzymały promocję do klasy drugiej.
20 czerwca ubiegłego roku w szkole odbyła się rada pedagogiczna. Dzieci otrzymały promocję do drugiej klasy. Okazało się jednak, że uchwała podjęta mniejszością głosów, była nieważna – donosi „Rzeczpospolita”. Już następnego dnia do sekretariatu szkoły wpłynęło pismo podpisane przez rodziców dzieci, w którym sygnatariusze stwierdzają, że ich pociechy nie są wystarczająco rozwinięte, by kontynuować naukę w klasie drugiej. W związku z tym rodzice poprosili dyrekcję placówki o pozostawienie dzieci w tej samej klasie.
Sprawa wzbudziła wiele kontrowersji, gdyż nigdy dotąd taka sytuacja nie miała miejsca. Samorządowe władze postanowiły sprawdzić czy takie rozwiązanie jest zgodne z prawem, ale okazało się, że przepisy nie regulują szczegółowo tego typu przypadku.
Decyzja rodziców na tak dużą skalę jest poważnym argumentem w dyskusji nad reformą, która wysyła sześciolatki do szkół. Innym ciosem dla reformy jest gwałtowny wzrost liczby rodziców, którzy decydują się zabierać swoje dzieci ze szkół i uczyć je w ramach nauczania domowego. Jeszcze kilka lat temu ten rodzaj edukacji dotyczył kilkudziesięciorga uczniów, dziś w ten sposób uczy się już ponad 2 tysiące dzieci. Na początku czerwca w Sejmie został złożony obywatelski wniosek o referendum w sprawie zniesienia obowiązku szkolnego sześciolatków. Podpisało się pod nim blisko milion Polaków.
Zdaniem Karoliny Elbanowskiej ze Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców, które jest inicjatorem akcji referendalnej reforma została przeprowadzona bez przygotowania, bez środków finansowych i przede wszystkim bez konsultacji z rodzicami. Strona rządowa nie uwzględniała też zastrzeżeń, które płynęły oddolnie ze strony rodziców.
Przeczytaj też:
wt /rp.pl