Reklamy. Złoszczą nas i kłują w oczy. Ale reklamodawcom przecież o to chodzi: żebyśmy w morzu innych promocji dostrzegli właśnie ich produkt. Czy ten „wyścig zbrojeń” na coraz odważniejszy, krzykliwszy, większy materiał promocyjny ma swój kres?
Jedno z ważniejszych skrzyżowań Warszawy, Jana Pawła II i Solidarności. Od kilku tygodni przejeżdżających w tym miejscu mieszkańców i przyjezdnych bije po oczach napis: „Lubię seks”. Reklama wielkości ośmiu boisk do siatkówki to element kampanii promocyjnej firmy produkującej prezerwatywy. – Nie łamiemy prawa. Prezerwatywy mogą być przedmiotem działań promocyjnych i reklamowych, bo to produkt medyczny przeznaczony do sprzedaży – mówi przedstawiciel właściciela nośnika reklamowego. Etyka w reklamie, a raczej jej brak, to niejedyny problem z reklamami w stolicy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Gołąb