Federalna Służba Ochrony (FSO), odpowiedzialna za bezpieczeństwo najwyższych osobistości w Rosji, oświadczyła w poniedziałek, że zapewnia im "należyty poziom poufności informacji". To reakcja na doniesienia o podsłuchiwaniu telefonów na szczycie G20 w 2009 r.
FSO, odpowiedniczka polskiego BOR, zareagowała na doniesienia brytyjskiego dziennika "Guardian", według którego podczas szczytu G20 w Londynie w kwietniu 2009 roku amerykańska Narodowa Agencja Bezpieczeństwa (NSA) próbowała podsłuchiwać zakodowane połączenia telefoniczne ówczesnego prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa i innych delegatów rosyjskich, wykonywane przez łącza satelitarne.
Gazeta oparła się na dokumentach przekazanych jej przez Edwarda Snowdena, autora doniesień o inwigilacji prowadzonej przez NSA. "Guardian" podał również, że brytyjska agencja wywiadu elektronicznego GCHQ włamywała się do kont mailowych zagranicznych dyplomatów i podsłuchiwała ich telefony podczas londyńskiego szczytu G20, a także spotkania ministrów finansów G20 w sierpniu tego samego roku.
"Federalna Służba Ochrony podejmuje wszelkie niezbędne działania i zapewnia należyty poziom poufności informacji najwyższym osobistościom w państwie" - oznajmił rzecznik FSO Siergiej Diewiatow, cytowany przez agencję Interfax.
Bardziej konkretne było źródło w FSO przytoczone przez agencję RIA-Nowosti, które oświadczyło, że nawet jeśli konfidencjonalne informacje zostały przechwycone, to były one niezawodnie chronione.
"Nawet jeśli ze strony Amerykanów były próby podsłuchiwania lub przechwytywania jakichś rozmów, to na pewno nie udało im się zrozumieć, o czym rozmawiano" - przekazał rozmówca rosyjskiej agencji, dodając, że rozmowy telefoniczne pierwszych osobistości w państwie są skrupulatnie szyfrowane.
W ocenie rosyjskich ekspertów fakt inwigilacji rosyjskich przywódców przez amerykańskie służby demonstruje, że USA nadal uważają Rosję za potencjalnego przeciwnika.
"Gdy w grę wchodzi zaprzyjaźnione państwo, to na ryzyko takie nikt nie idzie, ponieważ może wybuchnąć wielki skandal i można zaprzepaścić tę przyjaźń" - zauważył wiceprezes moskiewskiej Akademii Problemów Geopolitycznych Konstantin Siwko.