Ostatnie 20 kilometrów biegnie się już bardziej umysłem niż ciałem. O ile ciało wytrzyma wcześniejsze 60 kilometrów. Od 10 lat setki zdrowych wariatów z całej Polski ciągną na bieszczadzki Bieg Rzeźnika.
Biegniemy niezależnie od pogody – czytam SMS od Mirka Bienieckiego, organizatora biegu. Dzień przed imprezą prognozy są nieciekawe: silne burze i ulewy, zimno. Nie po to jednak bieg nosi tak jednoznaczną nazwę, by jego uczestnicy mieli poddać się jeszcze przed startem. I chyba w nagrodę za determinację okazuje się, że prognozy pogody nie sprawdzają się prawie w ogóle. Tuż przed 3 w nocy deszcz ustaje. Ale pozostaje błoto i na pierwszym etapie do przebiegnięcia rzeczka sięgająca powyżej kolan. Im więcej jednak takich dodatków, tym weselej – mówią „rzeźnicy”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina