Marszałek Sejmu Ewa Kopacz powiedziała we wtorek, że czeka by do Sejmu wpłynął projekt PO ws. in vitro. Wtedy - według niej - mogłyby się zacząć prace nad pozostałymi projektami dot. kwestii zapłodnienia pozaustrojowego. Projektu PO jednak na razie nie ma.
Marszałek Sejmu o kwestię in vitro była pytana na wtorkowym briefingu w Sejmie. Kopacz przypomniała, że obecnie w Sejmie czeka na pierwsze czytanie kilka propozycji klubowych (PiS, Ruchu Palikota, SLD i Solidarnej Polski). "Chciałabym, żeby projekt Platformy Obywatelskiej był tym kolejnym projektem tak, żebyśmy wspólnie (...) poświęcili np. jeden dzień i pracowali nad tym tematem tu, w Sejmie mając opinie wszystkich klubów, bo wszystkie nieomalże kluby, razem z PO, będą miały swoje projekty" - zaznaczyła marszałek.
Według niej prace nad ustawą dotyczącą in vitro mogłyby się rozpocząć wówczas, kiedy do Sejmu wpłynie projekt PO. "Wiadomą jest rzeczą, że jeśli będą wszystkie (projekty - PAP), a jest sześć, myślę że siódmy PO, jeśli wpłynie, będzie tym ostatnim, będziemy to procedować na sali" - powiedziała Kopacz. Obecnie jednak - jak wynika z rozmów PAP z politykami PO - projektu Platformy nie ma. Nad wspólną, klubową propozycją dotyczącą zapłodnienia pozaustrojowego pracował w ubiegłym roku 6-osobowy zespół; nie udało mu się jednak osiągnąć porozumienia w kwestii uregulowania stosowania metody in vitro. "Ponieważ nie doszliśmy do konsensusu, pan premier zdecydował, że będzie program realizowany przez Ministerstwo Zdrowia, który ma wejść w życie w lipcu. Od tego momentu póki co w klubie PO prace nad ustawą o in vitro, tak ogólnie to nazwijmy, nie trwają" - powiedział we wtorek PAP poseł Jarosław Katulski, który pracował w ramach zespołu PO.
Brak porozumienia dotyczącego in vitro to efekt dwóch rozbieżnych wizji uregulowania tej sprawy i dwóch, częściowo sprzecznych ze sobą propozycji, które opracowała dwójka posłów Platformy: Małgorzata Kidawa-Błońska i b. minister sprawiedliwości Jarosław Gowin. Kidawa-Błońska chciała w swoim projekcie dać dostęp do in vitro nie tylko małżeństwom, ale też parom i samotnym matkom (wszyscy będą musieli wykazać, że podjęli wcześniej leczenie w związku z niepłodnością). Proponowała też, aby zarodki można było mrozić, ale nie niszczyć. Projekt zakazywał selekcji zarodków i handlu nimi. W jej projekcie nie było za to mowy o refundacji in vitro z budżetu państwa.
Projekt Gowina z kolei nie przewidywał mrożenia zarodków (proponuje, aby wytwarzać ich maksymalnie dwa, ale pod warunkiem, że oba miałyby być implantowane); proponował też in vitro tylko dla małżeństw.
Kidawa-Błońska nie wykluczyła we wtorkowej rozmowie z PAP, że sprawa projektu PO zostanie poruszona na wtorkowym, popołudniowym posiedzeniu kolegium klubu PO.
W Sejmie na pierwsze czytanie czeka kilka innych projektów. Dwie, niemalże identyczne propozycje nowelizacji ustawy o pobieraniu, przechowywaniu i przeszczepianiu komórek, tkanek i narządów, złożyły jeszcze na początku obecnej kadencji Sejmu kluby: Ruchu Palikota i SLD. Obie propozycje dopuszczają m.in. tworzenie i zamrażanie wielu zarodków.
Zakładają licencjonowanie lecznic, w których wykonywane są zapłodnienia metodą in vitro; umożliwiają korzystanie z metody in vitro nie tylko parom. Jednym z założeń projektów jest też traktowanie in vitro jako świadczenia licencjonowanego. Projekty zakładają też stosowanie diagnostyki preimplantacyjnej.
Z kolei posłowie PiS złożyli w Sejmie dwa projekty ustaw zakazujących in vitro. Projekt o zakazie zapłodnienia pozaustrojowego i manipulacji informacją genetyczną, autorstwa szefa sejmowej komisji zdrowia Bolesława Piechy (PiS) zakazuje "tworzenia embrionu ludzkiego poza organizmem kobiety". Zakazuje ponadto działań powodujących śmierć embrionu ludzkiego oraz odpłatne lub nieodpłatne rozporządzanie embrionem. Przewiduje też ochronę informacji genetycznej.
Drugi projekt o ochronie genomu ludzkiego i embrionu ludzkiego autorstwa m.in. Jana Dziedziczaka (PiS) wprowadza "zakaz powodowania śmierci embrionu ludzkiego". Zakazuje również tworzenia embrionów poza organizmem kobiety. Kontynuowane byłyby jedynie procedury zapłodnienia pozaustrojowego rozpoczęte do dnia wejścia w życie ustawy.
Oba projekty przewidują, że zastosowanie metody in vitro miałoby być karane grzywną, ograniczeniem wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. Ingerencje w genom ludzki, powodujące jego dziedziczne zmiany, podlegałyby karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat. Ta sama kara obowiązywałaby za klonowanie.
Projekt dotyczący in vitro złożył też klub Solidarnej Polski. Projekt nowelizacji ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty zakłada wprowadzenie zakazu mrożenia ludzkich embrionów do 2014 roku. Politycy SP, uzasadniając projekt, oceniali, że "de facto wymusi" on przygotowanie "kompleksowego rozwiązania w zakresie in vitro".
Od lipca ma ruszyć przygotowany przez Ministerstwo Zdrowia trzyletni program refundacji zabiegów in vitro. Skorzystać ma z niego 15 tys. par. By wziąć udział w programie, nie trzeba być małżeństwem, nie określono bowiem statusu prawnego "pary", która może wziąć w nim udział. Z programu będą mogły skorzystać pary, u których stwierdzono bezwzględną przyczynę niepłodności lub udokumentowano nieskuteczne leczenie niepłodności w ciągu ostatniego roku przed zgłoszeniem się do programu.
Do programu kwalifikowane będą kobiety do 40. roku życia. Wykluczone będą te, które miały problemy z donoszeniem wcześniejszych ciąż. Nie przewidziano także dawstwa komórek jajowych lub plemników od innych osób.