Jarosław Gowin prostuje treść artykułu w "Gazecie Wyborczej" pt. "Gowin, zarodki, Niemcy":
"W czwartek 18 kwietnia udzieliłem stacji TVN24 wywiadu, w którym poproszono mnie o skomentowanie doniesień medialnych, iż dyrektor kliniki, która wcześniej zajmowała się procedurą in vitro, złożył do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. W rozmowie przedstawiłem szeroko konsekwencje braku regulacji bioetycznych w Polsce. Materiał został wyemitowany w piątek 19 kwietnia. W czasie weekendu moje słowa wywołały zainteresowanie mediów analogiczne do większości moich wypowiedzi w kwestiach światopoglądowych.
W poniedziałek, gdy pan premier Donald Tusk gościł w Berlinie, +Gazeta Wyborcza+ postanowiła uczynić tematem tygodnia moje wyrwane z kontekstu i nieściśle zacytowane wypowiedzi przedstawione w artykule pod sugestywnym tytułem +Gowin, zarodki, Niemcy+. W związku z powyższym złożyłem dziś w redakcji +Gazety Wyborczej+ sprostowanie, które wykazuje nierzetelność publikacji i - jak mam nadzieję - rozwieje wszelkie wątpliwości opinii publicznej na temat mojej wypowiedzi. Zgodnie z prawem prasowym sprostowanie powinno zostać opublikowane nie później niż w poniedziałek 29 kwietnia.
Dzięki rzetelności dziennikarzy TVN24 od kilku dni każdy może zapoznać się z pełnym zapisem mojej rozmowy ze stacją i porównać moje oryginalne wypowiedzi z relacją +Gazety Wyborczej+. Pozwolę sobie jednak raz jeszcze w sposób uporządkowany odnieść się do faktów.
1. Nigdy nie powiedziałem, że +na polskich zarodkach niemieccy naukowcy dokonują eksperymentów+, jak napisała +Gazeta Wyborcza+. Zauważyłem jedynie, że taka sytuacja jest prawdopodobna na gruncie przepisów niemieckiego i polskiego prawa (+Muszę powiedzieć, że bardzo do myślenia powinny nam dać regulacje niemieckie: otóż w Niemczech nie wolno przeprowadzać eksperymentów naukowych na embrionach, ale na embrionach niemieckich. Natomiast naukowcy niemieccy importują embriony z innych krajów, prawdopodobnie także z Polski i na nich przeprowadzają eksperymenty+).
Ubolewam, że fragment mojej wypowiedzi był na tyle nieprecyzyjny, że dał się w przeinaczonej formie przedstawić jako krytyka rozwiązań niemieckich. Jednocześnie jestem głęboko przekonany, że bezzasadne są zarzuty, jakobym powiedział nieprawdę. Niemiecka ustawa o ochronie embrionów uniemożliwia tworzenie komórek macierzystych z embrionów niemieckich. Natomiast ustawa o komórkach macierzystych umożliwia import embrionalnych komórek macierzystych z innych państw. Wynika to wprost z niemieckich przepisów. Ich analizę znaleźć można między innymi w publicznie dostępnym raporcie amerykańskiego kongresu pt. +Bioethics legislation in selected countries+.
2. Nieprawdziwa jest podana przez +Gazetę Wyborczą+ informacja, iż w TVN24 stwierdziłem, że w związku z niemieckimi badaniami nad zarodkami życie straciło dziesiątki albo tysiące ludzkich istnień.
Taka informacja nie została przeze mnie podana. W wywiadzie dla TVN24 mówiłem jedynie o możliwej skali wydarzenia w Poznaniu (+Moim zdaniem w sprawie poznańskiej wszystko wskazuje na to, że życie straciły dziesiątki, oby nie tysiące ludzkich istnień+).
Wielokrotnie zwracałem uwagę na negatywne konsekwencje braku przepisów bioetycznych w Polsce. Przed laty byłem informowany przez lekarzy-specjalistów o możliwości handlu embrionami w Polsce. Wielokrotnie przytaczałem również obecne w opinii publicznej informacje o pojemnikach na zarodki, które zwłaszcza w sytuacji rezygnacji klinik z zajmowania się procedurą in vitro nie są zabezpieczanie z należytą starannością, a według relacji medialnych wręcz +krążą po Polsce+. Mam jednak pełną świadomość, że praktyka taka z uwagi na nieuchwalenie przepisów bioetycznych nie jest niezgodna z polskim prawem. Dlatego oczekiwanie przedstawienia dowodów bądź informowania prokuratury o bulwersujących procederach jest w tej sytuacji bezcelowe.
Warto przypomnieć, że na problemy wynikające z braku przepisów zwracali uwagę najważniejsi specjaliści ds. niepłodności. Przykładowo w lipcu 2012 roku w wywiadzie dla +Gazety Wyborczej+ prof. Waldemar Kuczyński podnosił, że ze względu na brak polskich regulacji stosowanie się do międzynarodowych standardów jakości jest dobrowolne. Jak zauważył, w Polsce jest przeszło 50 klinik in vitro, jednak o swojej działalności raportuje zaledwie ok. 20 z nich. W tym kontekście moje obawy co do prawdopodobieństwa naruszania międzynarodowych standardów ochrony embrionów w Polsce wydają się w pełni uzasadnione.
Liczę, że niniejsza informacja oraz sprostowanie skierowane do redakcji +Gazety Wyborczej+ zakończą ciąg nadinterpretacji i spekulacji związanych z moją niedawną wypowiedzią. Co najważniejsze jednak mam głęboką nadzieję, że pozytywnym efektem medialnej burzy będzie zagwarantowanie prawnej ochrony embrionów w polskim porządku prawnym.
Jarosław Gowin".