Zachęcając się do czynów miłosierdzia nie zapomnijmy, że sensem święta Miłosierdzia Bożego jest odkrycie potęgi BOŻEJ MIŁOŚCI, która leczy nas z grzechu i uzdalnia do kochania.
07.04.2013 12:49 GOSC.PL
Po raz pierwszy w tym roku Niedziela Miłosierdzia Bożego rozpoczyna Tydzień Miłosierdzia obchodzony do tej pory w październiku. Znaczenie tej zmiany wyjaśnili biskupi w liście pasterskim. W tym połączeniu jest niewątpliwie słuszna racja: Boże Miłosierdzie, którego doświadczamy, zaprasza nas do czynów miłosierdzia względem bliźnich. Parę dni temu dostałem list czytelniczki, 80-letniej zelatorki Bożego Miłosierdzia, która zwróciła uwagę na pewne niebezpieczeństwo. Moim zdaniem realne. Pisze tak: „Pan Jezus osobiście prosił o święto Miłosierdzia Bożego, sam wyznaczył datę święta w ostatni dzień oktawy Wielkanocy, by przekazać ludzkości prawdę o MIŁOSIERNYM BOGU, by ludzkość zwróciła się do miłosiernego serca Boga, uwierzyła, że miłosierdzie jest »największym przymiotem Stwórcy«, że jest większe niż Boża sprawiedliwość, której człowiek ma prawo się lękać. Św. Faustynie Jezus podał powód, dla którego żąda ustanowienia święta: »Dusze giną mimo Mojej gorzkiej męki. Daję im ostatnią deskę ratunku, to jest święto Miłosierdzia Mojego. Jeżeli nie uwielbią miłosierdzia Mojego, zginą na wieki« (Dzienniczek 965). Święto Miłosierdzia ma być nie tylko dniem szczególnej czci Boga w tej tajemnicy, ale także dniem łaski dla wszystkich ludzi, a szczególnie ratunkiem dla grzeszników: »Pragnę, aby święto Miłosierdzia było ucieczką i schronieniem dla wszystkich dusz, a szczególnie dla biednych grzeszników« (Dzienniczek 699). »Kto w dniu tym przystąpi do Źródła Życia - obiecał Pan Jezus - ten dostąpi zupełnego odpuszczenia win i kar« (Dzienniczek 300)”.
Autorka listu zwraca uwagę, że trzeba było sporego wysiłku, by przekonać duszpasterzy, aby tego właśnie dnia zwiastowali prawdę o miłosiernym Bogu, „by nie uciekali po 2-3 zdaniach wstępu w opowiadanie o tym, jak to my sami musimy być dobrzy, miłosierni, dzielący się dobrami. Od tego był Tydzień Miłosierdzia, który akcentowaniem wartości dzieł charytatywnych nie przyćmiewał refleksji najważniejszej dla tego święta, bo był oddalony w czasie”. I cóż się obecnie stało? Święto Miłosierdzia Bożego stało się początkiem Tygodnia Miłosierdzia. Czym to grozi? „Po kilku zdaniach o Bogu, usłyszę o tym, jak to my, katoliccy-siłacze musimy się spiąć sami w sobie, sami z siebie i być miłosierni, dobrzy, kochający, łagodni. Przestaję wierzyć, że w ten jedyny dzień w roku dotrze do mojego serca na nowo prawda o Miłosiernym Bogu, który umiłował mnie ponad wszystko i bez wyjątku. Szkoda mi najbardziej ludzi poranionych, szukających Boga w bólu grzechu, którzy pewnie stracą szansę na dotarcie do nich Dobrej Nowiny o Bogu, który jest miłością”.
Sądzę, że warto wsłuchać się w ten głos powodowany autentyczną troską o Kościół. Połączenie Niedzieli Miłosierdzia z Tygodniem Miłosierdzia ma oczywiście swój sens, ale warto pamiętać o właściwych akcentach. Nasze ludzkie działania nie powinny przesłaniać działania Boga. Intencją ogłoszenia drugiej niedzieli wielkanocnej Świętem Miłosierdzia nie było wezwanie ludzi do czynów miłosierdzia, ale zrozumienie, że wszyscy żyjemy dzięki miłosiernej łasce Boga, że jesteśmy biednymi grzesznikami potrzebującymi przebaczenia, że miłość Boga jest nam dana za darmo, bez naszych zasług, jedynie dzięki śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa. Wciąż odzywa się niestety w Kościele pokusa pelagianizmu – herezji, która głosiła, że człowiek dzięki swoim dobrym czynom może dojść do doskonałości i zbawienia, bez pomocy łaski. Tymczasem wiara chrześcijańska nie przestaje głosić pierwszeństwa Bożego działania przed ludzkimi czynami. „W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzech”. (1 J 4, 10). Tylko przyjmując miłosierną miłość Boga stajemy się sami zdolni do miłości. Nie odwrotnie!
ks. Tomasz Jaklewicz