W sprawach dotyczących przetwarzania danych przez Kościół Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych musi ocenić czy wierny nadal do tego Kościoła przynależy, czy też skutecznie z niego wystąpił - orzekł w czwartek Naczelny Sąd Administracyjny.
Sąd orzekł tak w sprawie mężczyzny, który postanowił wystąpić z Kościoła katolickiego i w związku z tym zwrócił się do proboszcza swojej parafii, by ten zamieścił w księdze chrztu odpowiednią adnotację i następnie przesłał mu odpis aktu chrztu z taką adnotacją.
Proboszcz nie zgodził się na to; stwierdził, że oficjalne wystąpienie z Kościoła ma charakter publiczny. Sprawa trafiła do Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych (GIODO), który zażądał od proboszcza wyjaśnień. Proboszcz wytłumaczył więc, że procedura wystąpienia z Kościoła wymaga spełnienia wymogów formalnych, a tych - jego zdaniem - mężczyzna nie dochował.
GIODO uznał te wyjaśnienia za wystarczające i umorzył postępowanie. Mężczyzna zaskarżył decyzję GIODO do warszawskiego WSA, ale sąd nie uwzględnił jego skargi. Uznał, że sprawa dotyczy zbioru danych osobowych wiernych, który nie podlega rejestracji. Co innego, gdyby dane dotyczyły osób nienależących do Kościoła, a Kościół przetwarzałby je w związku z prowadzeniem innej działalności, np. gospodarczej, albo niewystarczająco by je zabezpieczył - w takiej sytuacji zbiór danych musiałby zostać zarejestrowany, a GIODO mógłby to kontrolować.
W innych przypadkach zbiory Kościołów i innych wyznań nie podlegają obowiązkowi rejestracji - stwierdził WSA. Nie zgłasza się np. zbiorów danych osób ochrzczonych w danej parafii, czy duchownych przynależnych do danej diecezji czy zakonu - dodał.
Mężczyzna zaskarżył ten wyrok do Naczelnego Sądu Administracyjnego, który uchylił w czwartek orzeczenie warszawskiego WSA i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania sądowi I instancji. NSA wytłumaczył, że nie może się wypowiedzieć co do meritum w sytuacji, gdy naruszono przepisy postępowania. A tak - zdaniem sądu - było w tej sprawie. Generalny inspektor nie ustalił bowiem stanu faktycznego, do czego był zobowiązany, czyli nie ocenił skuteczności wystąpienia mężczyzny z Kościoła.
Przewodnicząca składu sędziowskiego, sędzia Janina Antosiewicz przypomniała, że w myśl ustawy o ochronie danych osobowych obowiązek rejestracji zbioru danych nie dotyczy administratorów danych dotyczących osób należących do Kościoła lub innego związku wyznaniowego, przetwarzanych na potrzeby tego Kościoła lub związku. Wynika z tego, że uprawnienia GIODO w stosunku do zbioru obejmującego dane osób należących do Kościoła są ograniczone - wyjaśniła. Jednak - jak dodała - dane wiernych, którzy z Kościoła wystąpili, należy traktować jako osobny zbiór, podlegający pełnej ochronie i kontroli generalnego inspektora.
Uzasadniając wyrok sąd podkreślił, że GIODO powinien był ustalić czy obecnie istnieje instrukcja, która by wskazywała, jak formalnie wystąpić z Kościoła. Jeśli bowiem nie ma żadnych formalnych wskazówek jak tego dokonać, trudno mówić o skuteczności bądź nieskuteczności aktu apostazji - zauważył NSA.
Sąd zwrócił również uwagę na pominięcie, jako dowodu, oświadczenia woli samego zainteresowanego. GIODO nawet się do niego nie odniósł, mimo iż - tak naprawdę - zaświadczenie to jest bardzo istotne przy ocenie sytuacji. Opieranie się jedynie na zaświadczeniu proboszcza było niewystarczające - podsumował NSA.