O tym, że dobrze wychowany pięciolatek jest mądrzejszy od niejednego profesora, dowiadujemy się ze spisu sygnatariuszy listu w obronie Ewy Wójciak – specjalistki od łamania barier chamstwa.
25.03.2013 15:05 GOSC.PL
O Ewie Wójciak, dyrektorce poznańskiego Teatru Ósmego Dnia zrobiło się w ostatnich dniach głośno. Nie, nie dlatego, że wyreżyserowała jakiś wybitny spektakl. Nie dlatego, że odegrała jakąś niezapomnianą rolę. Dlatego, że postanowiła wystawić sobie świadectwo kultury publikując po wyborze papieża Franciszka swoją opinię:
"No i wybrali ch..., który donosił wojskowym na lewicujących księży"
Rzecz jasna autorka "złotej" myśli nie bawiła się w jakieś tam kropkowanie, nadając swojej fejsbukowej wypowiedzi pełni rynsztokowego „blasku”. Można oczywiście wykazywać pani dyrektor, że złamała polskie prawo, bo obraza głowy państwa ( w tym wypadku Watykanu) jest w Polsce przestępstwem. Można jej zarzucić zwyczajne oszczerstwo, bo kard. Bergoglio został jednoznacznie oczyszczony z zarzutów o współpracę z juntą przez trybunał badający zbrodnie reżimu. Można, ale nie ma to wielkiego sensu, bo Wójciak raczej nie chodzi o prawdę. Gdyby o to chodziło, zadałaby sobie odrobinę wysiłku i sprawdziła orzeczenia argentyńskich sądów. I wycofała swoją z gruntu głupią wypowiedź. Ale najwyraźniej nie o prawdę tu chodzi, nie o opinie, ale o odrobinę rozgłosu. Nieważne jak o nas mówią, ważne, że mówią – głosi znane powiedzenie.
Jeśli Ewa Wójciak szuka sławy w tak rozpaczliwy sposób, to świadczy przede wszystkim o niej. Ale co możemy pomyśleć o środowiskach artystyczno-naukowych, które napisały list otwarty w jej obronie?
Główna teza listu: prywatna wypowiedź Ewy Wójciak nie może być podstawą do zwolnienia jej ze stanowiska dyrektor Teatru Ósmego Dnia. Zdaniem sygnatariuszy listu „złota” myśl nie była przeznaczona do upublicznienia. Cóż, teza osobliwa, bo przecież fejsbuk działa jak globalna wioska. Zresztą Wójciak zechciała już w publicznym wywiadzie dla TOK FM powtórzyć, że ze wspomnianych słów się nie wycofuje, a o papieżu myśli jak najgorzej. Więc siłą rzeczy ta „prywatna” wypowiedź nabrała charakteru publicznego.
Z listu można wysnuć jeszcze jeden wniosek: sygnatariusze (a wśród nich Anna Grodzka, Ewa Wanat – szefowa TOK FM, Agnieszka Graff i prof. KUL Zofia Kolbuszewska (!)) uważają, że w ramach Facebooka można rozsiewać jakiekolwiek kłamstwa, oszczerstwa, pomówienia, nie liczyć się z prawdą i nawoływać do agresji. Wszystko to oczywiście w dowolnej, choćby i najgorszej formie. Nie widzą żadnego problemu, aby w prywatnych (?) wiadomościach zamiast człowieka widzieć „ch…”, czy inne „k” i to wszystko w ramach obrony praw CZŁOWIEKA właśnie. Tutaj rzecz jasna nie mówimy już o „mowie nienawiści”, bo sprawa nie dotyczy gejowskich aktywistów, ani wojujących ateistów.
Dla mnie jednak jedyny sensowny wniosek po przeczytaniu listu i nazwisk jego sygnatariuszy jest taki, że tytuły naukowe i zatrudnienie w sektorze kultury nie znaczy dziś kompletnie nic. I dobrze wychowany pięciolatek, który nie zna jeszcze literek jest jednak mądrzejszy od niejednego profesora. I bardziej kulturalny niż spora rzesza reżyserów. Nawet jeśli nigdy dotąd nie był w teatrze. Choć może to akurat wyjdzie mu na plus.
Post Scriptum: Sygnatariusze listu bronią Wójciak tłumacząc, że wypowiedź na profilu fejsbukowym to wypowiedź prywatna. Kilka miesięcy temu wielu z nich było zupełnie innego zdania, gdy nauczycielka z Podkarpacia, Elżbieta Haśko, napisała na swoim Facebooku, że homoseksualizm można leczyć. Środowiska "okołopalikotowe" głośno wzywały wtedy do zwolnienia nauczycielki, pomimo, że ta nikogo nie obrażała, ale (z troski o uczniów) pokazała im alternatywę - możliwość terapii dla osób o skłonnościach homoseksualnych. Zresztą zrobiła to w niezwykle delikatny i kulturalny sposób, wskazując przy tym podstawy naukowe do prezentowanych przez siebie poglądów. Więcej na ten temat znajdziesz TUTAJ.
Wojciech Teister