Kerry niespodzianka

Amerykański sekretarz Stanu John Kerry składa niespodziewaną wizytę w Iraku. Omawia z władzami tego kraju ściślejsze zaangażowanie Bagdadu w rozwiązanie konfliktu irackiego.

Administracja prezydenta Baracka Obamy sądzi, że loty takie, jak też przewozy broni lądem odbywają się niemal każdego dnia i wspierają reżim syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada w jego trwającej już ponad dwa lata walce ze zbrojną rewoltą - powiedział zastrzegający sobie anonimowość przedstawiciel władz USA.

Kerry poinformował dziś, że powiedział Malikiemu, iż przeloty irańskich samolotów przez przestrzeń powietrzną Iraku "stanowią problem". "Wszystko, co wspiera prezydenta Asada stanowi problem. Bardzo wyraźnie oświadczyłem premierowi, że przeloty z Iranu faktycznie pomagają utrzymać prezydenta Asada i jego reżim" - powiedział Kerry dziennikarzom po rozmowie z Malikim.

Wypowiadając się przed spotkaniem przedstawiciel władz USA poinformował, że od lipca iracki rząd dokonał inspekcji tylko dwóch irańskich lotów i że Kerry ma ostrzec Irak, iż nie będzie zasługiwał na udział w rozmowach na temat przyszłości Syrii, jeśli nie podejmie działań na rzecz wstrzymania dostaw broni.

Przedstawiciele irackich władz zaprzeczają, by zezwolono na transfer broni z Iranu do Syrii przez przestrzeń powietrzną Iraku. "Wykonaliśmy nasz obowiązek, jakim było wyrywkowe skontrolowanie pewnej liczby irańskich lotów i nie znaleźliśmy jakiejkolwiek przemycanej broni" - powiedział członek komisji bezpieczeństwa i obrony irackiego parlamentu Abbas al-Bajati.

Powiązani z Al-Kaidą iraccy rebelianci sunniccy nasilili w ostatnich miesiącach ataki na stanowiących większość ludności kraju szyitów, starając się rozniecić ponownie międzywyznaniowy konflikt na szeroką skalę. Zachęciły ich wydarzenia w sąsiedniej Syrii, gdzie sunniccy powstańcy walczą ze sprzymierzonym z szyickim Iranem Asadem.

W trakcie rozmów z Malikim Kerry poprosił również, by premier wraz ze swym zdominowanym przez szyitów rządem ponownie rozważył wcześniejszą decyzję o odłożeniu wyborów lokalnych w zamieszkałych w większości przez sunnitów prowincjach Anbar i Niniwa. Miały się one pierwotnie odbyć 20 kwietnia, ale w ubiegłym tygodniu rząd postanowił opóźnić je o pół roku, uzasadniając to utrzymującym się tam napięciem i pogróżkami wobec członków komisji wyborczych. Zdaniem USA przesunięcie wyborów spowoduje nasilenie się aktów przemocy.

Jest to pierwsza wizyta szefa dyplomacji amerykańskiej w Iraku od wizyty Hillary Clinton w 2009 roku. Dochodzi do niej kilka dni po 10. rocznicy rozpoczęcia operacji Iracka Wolność - interwencji militarnej mającej uwolnić świat od zagrożenia, za jakie Waszyngton uznał brutalny i nieobliczalny reżim Saddama Husajna, podejrzewany przez Amerykanów o posiadanie broni masowej zagłady i o gotowość udostępniania jej Al-Kaidzie.

Kerry przybył w sobotę do Badgadu z Ammanu, gdzie towarzyszył prezydentowi Barackowi Obamie w wizycie na Bliskim Wschodzie.

« 1 »