Uniwersytet Harvarda otwiera się na świat: od maja udostępnia darmowe wykłady w internecie, na które co miesiąc zapisuje się 100 tys. nowych uczniów z całego świata. Jesienią rusza kurs: "Nauka i gotowanie". Zamiast laboratorium - ćwiczenia w kuchni.
Na Harvardzie panuje przekonanie, że edukacja to nie tylko chodzenie na wykłady, ale też fizyczna obecność w zróżnicowanej grupie studentów, ich interakcje, udział w różnych stowarzyszeniach, wspólne dyskusje - uważa Andrzej Nowojewski, który na Harvardzie robi doktorat z matematyki; od jesieni jego zajęcia ze studentami będą także dostępne w internecie.
Tego bezpośredniego kontaktu z nauczycielem czy z innymi słuchaczami studia online nie zapewnią. Czemu więc Harvard zaangażował się w projekt, który przeczy jego tradycyjnemu charakterowi? Twórcy projektu zapewniają, że nauka na miejscu przetrwa niezależnie od rozwoju wykładów internetowych.
"Chcemy zwiększyć nasz zasięg w świecie, ale też poprawić nasze zajęcia na uczelni. Nazywamy to laboratorium nauczania" - wyjaśnia Rutter. Uczelnia może na dziesiątkach tysięcy internetowych studentów testować różne metody nauki, oferując trzy różne wykłady na ten sam temat. Prowadzący zajęcia mogą potem sprawdzić, który wykład oglądali studenci z najlepszymi wynikami na egzaminach. Dzięki temu Harvard może poprawić swe tradycyjne kursy.
Już dochodzi do spontanicznych kontaktów studentów internetowych mieszkających w tym samym regionie świata. W odpowiedzi na apele studentów, którzy mają problem z rozwiązaniem zadaniem, z pomocą natychmiast zgłaszają się inni. W przyszłości sam Harvard mógłby współorganizować spotkania studentów biorących udział w zajęciach online, np. co dwa dni kilkudziesięciu osób w Szanghaju.
Na razie uczelnia podchodzi jednak do wykładów online jak do eksperymentu; nikt nie wie, co z tego wyjdzie za 5-10 lat. Nie może sobie jednak pozwolić na to, by ubiegli ją inni. "Jeśli teraz tego nie zrobimy, to zrobią to za nas organizacje komercyjne, które określą przyszłość nauczania" - zauważa Rutter.
Harvard jest przykładem amerykańskiego podejścia do innowacji. "Ludzie nie boją się tutaj zmieniającego się świata i nawet chcą te zmiany wyprzedzać. Uczelnie brytyjskie, które też są tak dobre jak Harvard, nie odnajdują się w tej nowej rzeczywistości. Czekają i obserwują, co się dzieje na świecie. Dopiero, kiedy będą mieć pewność, że nie mogą uciec od tych zmian, będą je przyswajać, a wtedy może być za późno" - mówi Nowojewski.
Twórcy edX nie wykluczają, że w przyszłości wykłady online będą przynajmniej częściowo odpłatne. Zwłaszcza przy założeniu, że uczelnie wyższe z roku na rok dostają mniejsze dotacje od państwa, a amerykańska klasa średnia nie może płacić za edukację więcej niż obecnie. Uczelnie mogą zacząć pobierać opłaty za wydanie certyfikatu ukończenia kursu. Inną opcją jest sprzedawanie kursów innym uczelniom, np. uniwersytetowi w Warszawie czy Madrycie. Takie uczelnie będą mogły się reklamować jako te, na których część zajęć prowadzą wykładowcy z Harvardu.
Jesienią edX udostępni kurs nauk przyrodniczych dla humanistów pt. "Nauka i gotowanie". Ten kurs od kilku lat cieszy się niezwykłą popularnością wśród studentów. Jest przygotowany wspólnie ze słynnym szefem kuchni Ferranem Adrią, pionierem molekularnego gotowania z wykorzystaniem procesów chemicznych i fizycznych.
"To będzie pierwszy kurs online, w którym studenci będą wykonywać doświadczenia fizyczne - mówi Andrzej Nowojewski, który będzie jednym z prowadzących zajęcia. - Musimy tak je zaprojektować, by każda osoba na świecie, czy to w Bangladeszu, Ugandzie czy w Polsce, mogła we własnej kuchni przeprowadzić eksperymenty". W kontekście gotowania, jak powiedział, można tłumaczyć bardzo wiele nietrywialnych aspektów nauk przyrodniczych. Np. wytłumaczyć przejścia fazowe od wody do pary wodnej czy lodu albo eksperymentować z czekoladą, która występuje w sześciu różnych stanach krystalicznych.