Społeczeństwo. – Czasami, zamiast jechać do siebie, do Serbii, wolę pojechać do rodzin w podbolesławieckich wsiach. Tam czuję się jak w domu – mówi dr Gordana Durdev- -Małkiewicz, która od sześciu lat prowadzi tam badania językowe.
Pudło pełne dużych i małych kaset magnetofonowych. Nieco mniej płyt CD. Na nich setki godzin nagranych rozmów z Polakami z byłej Jugosławii, którzy po wojnie tysiącami przyjechali do Bolesławca. To pudło to skarb, który dla dr Gordany Đurđev-Małkiewicz jest powodem szczęścia i przerażenia jednocześnie. Szczęścia, bo to chyba praca jej życia. Przerażenia, bo przecież to wszystko trzeba będzie spisać! Od 2006 roku dr Đurđev-Małkiewicz, starszy wykładowca w Zakładzie Serbistyki w Instytucie Filologii Słowiańskiej Uniwersytetu Wrocławskiego, jeździ ze studentami do Bolesławca i okolicznych wsi, gdzie spotyka się z rodzinami, które w 1946 i 1947 r. przyjechały tu z Serbii, Bośni i innych bałkańskich krajów. Mówi, że to, co udało jej się w tym czasie zobaczyć, usłyszeć i przeżyć, jest największą przygodą w jej życiu. – Kiedy tam jadę, czuję, że jestem u siebie. Wiem, to dziwne, że Serbka może tak się czuć pośrodku Dolnego Śląska, ale tak właśnie jest. Te same emocje, to samo ciepło, a nawet kuchnia. No i oczywiście język. Ileż miałam przypadkowych spotkań, kiedy ktoś, dowiadując się, skąd jestem, pytał zdziwiony: „To dlaczego my nie rozmawiamy po naszemu?!” – wspomina dr Đurđev-Małkiewicz.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Roman Tomczak