Śląsk jest przede wszystkim w sercu – chciałoby się rzec, kiedy słucha się o poplątanych losach mieszkańców tej ziemi.
Niezliczoną rzeszę zabiła praca ponad siły w kopalniach Donbasu. Byli wśród nich i ci, którzy poczuwali się do narodowości polskiej, jak i ci, którzy określali się jako Niemcy. Wielu do swojego ostatniego bagażu w pośpiechu spakowało różaniec i książeczkę do nabożeństwa, by choć w modlitwie łączyć się z rodziną. Dziś pamięć o tych, których Sowieci uwięzili w łagrach na Ukrainie, chce uczcić ks. Ryszard Karapuda (ss. IV–V). Z tej tułaczki, poplątanych losów można też czerpać siłę artystycznej kreacji. Myśl o cierpieniu, które rodzi piękno, towarzyszy recenzji z ostatniej premiery Teatru Śląskiego (s. VIII). „Piąta strona świata”, choć nie jest pozbawiona mankamentów, pozwala widzowi podróżować po śląskiej ziemi przełomu wieków i przypomina o zapleczu, w jakie wyposażyły mieszkańców Śląska rodzinne strony. Zapleczu, które może stanowić o własnej sile, gdziekolwiek rzuci nas los.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marta Sudnik-Paluch