Mało kto chce partii konserwatystów z PO, ale jest potrzeba, by głosowali w zgodzie z własnym sumieniem.
25.02.2013 08:58 GOSC.PL
Tylko na 4 proc. głosów mogłaby liczyć partia Jarosława Gowina, Johna Godsona i Jacka Żalka, gdyby zdecydowali się wystąpić z Platformy Obywatelskiej i założyć własne ugrupowanie – wynika z sondażu przeprowadzonego przez Homo Homini dla "Rzeczpospolitej". Z drugiej strony ponad 63 proc. ankietowanych chce, by w sprawach światopoglądowych posłowie słuchali własnego sumienia (13 proc. uważa, że powinni kierować się dyscypliną klubową, 12 proc. że programem partii – o widzi mi się premiera i „Gazety Wyborczej” nie pytano).
Wyniki sondażu pokazują, że mało kto wierzy w powstanie mieszczańskiej partii pomiędzy PO oraz Prawem i Sprawiedliwością, która potrafiłaby konstruktywnie współpracować i z jednymi i z drugimi. Gowin, Żalek i Godson nie są także postrzegani jako odnowiciele pierwotnej idei PO – zbyt długo biorą udział w realizacji polityki Donalda Tuska i przez to raczej nie mogą liczyć na głosy niebetonowych zwolenników PiS. Zresztą mało kto ma świadomość, czym prócz kwestiami światopoglądowymi zajmują się ci trzej panowie, może oprócz ministra sprawiedliwości, który forsuje deregulację zamkniętych zawodów. To po części wina nas, dziennikarzy, ale wyżej wymienieni politycy nie robią też zbyt wiele, by zainteresować opinię publiczną innymi tematami.
Na osobną partię umiarkowanych konserwatystów będących obecnie w PO nie ma zapotrzebowania, jednak druga informacja, dotycząca wielkiego poparcia dla głosowania w zgodzie z własnym sumieniem, może wskazywać na to, że jest popyt na konserwatywną grupę w samej Platformie. A przynajmniej przyzwolenie na to, by głosowali przeciwko obyczajowej rewolucji, co w sumie jest oczywiste, jeśli tylko opuści się cztery ściany warszawskiej redakcji przy Czerskiej czy Wiertniczej. Biorąc pod uwagę nagonkę, z jaką spotkali się ci, którzy zgodnie z Deklaracją Ideową własnego ugrupowania zagłosowali przeciwko rejestracji związków partnerskich, jest oczywiste, że to właśnie ich sumienia próbuje się łamać, a nie tych, którzy popierali projekty SLD, RP i posła Dunina.
Żyjący w świecie własnych imaginacji dziennikarze mainstreamowych mediów myślą, że Polaków, a już na pewno wyborców PO najbardziej interesuje rejestracja związków partnerskich i refundacja in vitro. Tymczasem są to tematy w rozważaniach o sprawach społecznych drugo- lub trzeciorzędne – a jeśli nawet są ważniejsze, to preferencje odnośnie tego, jak parlamentarzyści powinni głosować, rozkładają się zupełnie inaczej, niż zdaniem „postępowców” powinny.
Stefan Sękowski