W uczelnianych zadymach specjalizują się ekstremiści zarówno z prawej jak i lewej strony. Tymczasem na uniwersytecie jest miejsce i dla Środy i dla Camerona.
20.02.2013 16:20 GOSC.PL
Prof. Magdalena Środa prowadziła wykład w Audytorium Maximum Uniwersytetu Warszawskiego, kiedy do uczelnianego gmachu wtargnęła kilkudziesięcioosobowa bojówka zamaskowanych narodowców. Chcieli wejść na salę wykładową, aby przerwać prelekcję feministki. Nie wdarli się tam tylko dlatego, że powstrzymała ich Straż Uniwersytecka. Na nowo odżył klimat jaki towarzyszył zamieszkom podczas Marszu Niepodległości, znów prof. Hartman i mainstreamowe towarzystwo ogłaszają światu, że prawica to grupa niebezpiecznych bandytów i nie ma na nich lepszego określenia niż faszysta.
Najgorsze chyba jest to, że w odniesieniu do wspomnianej bojówki wszystkie te komentarze są prawdziwe. Mówiąc krótko i nazywając rzecz dosadnie: zebrała się ekipa skretyniałych narodowców, którzy pokazali dokładnie to, co lewicującym ekstremistom było najbardziej potrzebne – nienawistne oblicze narodowego konserwatyzmu.
Za ekscesy pod Audytorium Maximum będzie się narodowcom obrywało jeszcze długo i na dodatek zasłużenie. Zamieszki i przemoc na terenie uniwersyteckiego kampusu to nie tylko kompromitacja nacjonalistów, ale także poważne naruszenie odwiecznych zasad uniwersyteckich. Ci, którzy powołują się na wartości konserwatywne, dopuścili się złamania jednej z najbardziej tradycyjnych reguł. I to jest na swój sposób przerażające.
Całe zdarzenie od razu zostało skomentowane przez liczne grono profesorów, polityków i publicystów. Jednym z nich był prof. Jan Hartman, ikona polskiej lewicy obyczajowej.
- Ta faszyzująca grupka nawiązała do obrzydliwej tradycji, która przed wojną miała miejsce na uniwersytecie. Posunęła się do przerwania demokratycznych spotkań naukowych – skomentował wydarzenie.
I o ile z krytyką bandytyzmu należy się zgodzić, o tyle z próbą przypisania takich zachowań jedynie prawicy już nie. Hartman stawia tezę, że im bardziej w polityce jest się „na prawo”, tym większym jest się przestępcą i awanturnikiem. I taka teza jest zwyczajną manipulacją. Nie trzeba daleko szukać, żeby znaleźć równie przekonujące dowody na bandytyzm środowisk lewicowych. Kilkanaście dni temu w Poznaniu studenci obkleili drzwi do gabinetu prof. Zawadzkiego, który odważył się stanąć w obronie prof. Krystyny Pawłowicz. Profesor znalazł tam kartki z hasłami "Zawadzki przeciw pedalstwu", "Zawadzki tchórz" i wiele innych chamskich określeń. Akcje zorganizowała lewicowa bojówka o nazwie "Akcja homoterapia".
Więc może zanim uogólnimy tezę o gangsterskiej prawicy i zwyzywamy wszystkich „na prawo” od Środy od faszystów, to zastanówmy się nad tym, jak wyeliminować zwykły bandytyzm. Na który stać zarówno ekstremistów z prawej i lewej strony, czego dowodzą wydarzenia ostatnich dni. Dobrze by było, żeby prof. Hartman i prof. Środa o tym nie zapominali. Kretynizm nie ma podłoża politycznego, ma podłoże czysto ludzkie.
A jeśli chcemy z tym kretynizmem walczyć, to na starcie nie dawajmy bandziorom pretekstów. Skoro na uniwersytecie może występować radykalnie lewicowa prof. Środa, to dlaczego odwołuje się wykłady takich ludzi jak dr Cameron czy prof. Nicolosi, których wizyty na polskich uczelniach były już kilkakrotnie bojkotowane przez środowiska lewicowe. Bo obaj profesorowie są zwolennikami terapii homoseksualistów? Przecież nikogo na siłę na leczenie nie wysyłają. A wystarczyło, żeby działacze LGBT przyszli na wykład i w czasie uczciwej, akademickiej dyskusji obalili argumenty profesorów. No, chyba, że nie było jak ich obalić. Wtedy jedynym rozwiązaniem był bojkot i odwołanie wykładów. Ale w wykonaniu lewicy to już nie jest polityka opresyjna, tylko wolnościowa. Czysty relatywizm.
Uniwersytet jest przestrzenią wymiany myśli i w takim wymiarze jest tam miejsce i dla Środy i dla Camerona. Każda próba wyrzucania jednych czy drugich poza orbitę naukowej debaty jest sprzeczna z ideą uniwersytetu. I wbrew postulatom wolności i tolerancji. Jakiekolwiek tego typu działanie to wpychanie oponentów do intelektualnego getta. Wstyd, że takie rzeczy dzieją się na polskich uniwersytetach!
Wojciech Teister