Choć niektórym mogłoby się wydawać, że ich trud był daremny, bo przecież – patrząc po ludzku – przegrali, jest inaczej. Świadcząc życiem, dają dziś swoim dzieciom i wnukom siłę do walki o prawdę, wolność i ojczyznę.
Żołnierzy podziemia niepodległościowego i antykomunistycznego, stawiających opór próbie sowietyzacji Polski i podporządkowania jej ZSRR w latach po drugiej wojnie światowej, dziś nazywa się żołnierzami wyklętymi. Przez całe dziesięciolecia NKWD i bezpieka walczyły z konspiracją niepodległościową podstępnymi metodami. Już w 1945 roku utworzono tzw. Centralną Komisję Likwidacyjną AK. Zwrócono się wtedy do AK-owców z apelem o ujawnienie się i skorzystanie z amnestii. Była ona jednak podwójnym oszustwem. Nie dość, że obiecywała „łaskę”, mimo iż żołnierze AK nie popełnili przestępstw przeciwko narodowi, to jeszcze ubecy mieli tajną instrukcję, by ujawniających się akowców po ich ewidencji „internować i odosobnić”. W 1945 roku ujawniło się ok. 50 tys. żołnierzy podziemia. Taktykę tę powtórzono również w amnestii z 1947 roku, ujawniło się wtedy blisko 80 tys. osób. Zebrana w toku przesłuchań wiedza posłużyła do późniejszych represji wobec ujawnionych i dotarcia do osób nadal prowadzących walkę. Wiarołomne obietnice, groźby i tortury bezpieki okazały się główną bronią w walce z dowództwem antykomunistycznego podziemia.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Mirosław Jarosz