Wbrew pozorom, nie potrzeba wielkiej techniki i lat ciężkiej pracy. By cieszyć się biegówkami, potrzebne są chęci i biały puch.
Wraz z sukcesami Justyny Kowalczyk przyszła nowa moda: na bieganie na nartach. Lasy wokół Warszawy i na jej terenie (głównie w okolicach Międzylesia i Falenicy) zaroiły się od narciarzy amatorów. Dwa kije, biegówki na nogi i – jak kto może – do przodu. Choć czasem, szczególnie gdy jest się początkującym, bardziej się drepcze… Więc drepczą młodzi ludzie, drepczą starsi – wiele osób w średnim wieku na zimowy czas zamieniło kijki nordic walking właśnie na narty biegowe. – Naprawdę do rekreacyjnego biegania nie potrzebna jest wielka zaprawa i technika – przekonuje właściciel jednej z warszawskich wypożyczalni biegówek Marcin Jaszczyński.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agata Puścikowska