- Nie ma obawy, wdowa konsekrowana może być normalną babcią – uspokaja pani Jadwiga Arkuszewska, jedna z trzech wdów konsekrowanych w archidiecezji warszawskiej.
Ta chodząca z trudem, blisko 90-letnia starsza pani wciąż jest jedną z animatorek życia duchowego i kulturalnego w swojej parafii: organizuje spotkania modlitewne, inicjuje wystawy i przygotowuje publikacje. Rytm jej codziennej pracy wyznacza liturgia godzin i różaniec. Dzień wypełniony po brzegi – a przecież jest jeszcze czas na życie towarzyskie, rodzinne i … grę w brydża.
Wdowy, które podjęły decyzję o oddaniu swego życia na wyłączną służbę Bogu obecne były w Kościele od czasów apostolskich, zatem na długo wcześniej nim powstały pierwsze zakony. To jedna z najstarszych form życia konsekrowanego. Świadectwa o tym, że Kościół w sposób oficjalny uznawał wdowieństwo za jeden ze stanów życia pojawiają się już pod koniec II w. Aby przynależeć do stanu wdów kobieta musiała mieć już 50 lub 60 lat, szczycić się dobrym wychowaniem dzieci i być zamężną tylko raz. Składała ślub czystości i poświęcała się modlitwie, ascezie oraz pracy na rzecz wspólnoty. Mogła to być opieka nad chorymi kobietami, udzielanie porad młodym przygotowującym się do małżeństwa, czy też nauczanie prawd wiary – prywatnie, nigdy nie podczas zgromadzeń liturgicznych.
W średniowieczu indywidualne formy życia konsekrowanego – a do takich należy też poświęcone Bogu wdowieństwo – zdominowane zostały jednak całkowicie przez bujny rozwój wspólnot zakonnych. Z czasem praktyka ustanawiania wdów zanikła zupełnie. Po śmierci małżonka można było po prostu wstąpić do jakiegoś zgromadzenia lub żyć pobożnie w świecie nie licząc jednak na jakąś specjalną konsekrację.
O roli wdowieństwa w Kościele wyraźnie przypomniał wiernym Pius XII w homilii wygłoszonej 16 września 1957 r. Dopiero jednak Sobór Watykański II zalecił przywrócenie praktyki indywidualnych form życia konsekrowanego, bez włączania się we wspólnotę. Istnieją obecnie trzy takie formy – dziewice, pustelnicy i właśnie wdowy. Szczególną inspiracją dla rozwoju stanu wdów była postsynodalna adhortacja apostolska Jana Pawła II „Vita Consecrata” z 1996 r., w której papież napisał: „Ostatnio odrodziła się też praktyka konsekracji wdów , znana od czasów apostolskich (por. 1 Tm 5, 5. 9-10; 1 Kor 7, 8) oraz konsekracja wdowców. Osoby te, składając wieczysty ślub czystości, przeżywanej jako znak Królestwa Bożego, konsekrują swój stan życia, aby poświęcić się modlitwie i służbie Kościołowi”. W tym samym roku po raz pierwszy w Polsce publiczne śluby złożyła wdowa Lidia Cholewa, z diecezji szczecińsko – kamieńskiej. Obecnie wdów konsekrowanych w naszym kraju jest ok. 150. Jest też jeden wdowiec.
Kandydatki do stanu wdów
- Mój mąż zmarł w czerwcu 2002 r. – wspomina Jadwiga Arkuszewska. – Zastanawiałam się wtedy poważnie nad zamieszkaniem u sióstr Zmartwychwstanek, z którymi byłam związana od przeszło 25 lat w ramach czegoś w rodzaju „trzeciego zakonu”. Bardzo zależało mi, by mieć kaplicę w domu, by jakoś móc być bliżej Pana Jezusa. Okazało się jednak, że zamieszkanie z siostrami nie jest możliwe. Myślałam też o domu opieki, czemu z kolei kategorycznie sprzeciwiła się moja córka. Uważam, że w pewnym wieku należy się słuchać dzieci, więc zrezygnowałam z tego pomysłu. I wtedy przypomniałam sobie tekst „Vita Consecrata”, który poznałam dobre kilka lat wcześniej. Była tam wzmianka o wdowach. Zdecydowałam się bardzo szybko. Wszystkie informacje uzyskałam w kurii i już w marcu 2003 r. zostałam włączona do stanu wdów konsekrowanych. Przygotowanie trwało bardzo krótko – to były tylko dwie rozmowy z biskupem na temat mojego życia. Wyraził zgodę – opowiada.
Teraz formacja jest znacznie dłuższa. Wdowy przygotowują się przez 2 lata uczestnicząc w serii spotkań. W pierwszym roku poznają znaczenie wdowieństwa w świetle wiar,y a w drugim – rozeznają autentyczność swojego powołania i bezpośrednio przygotowują się do obrzędu błogosławieństwa. Wydarzenie to poprzedzają specjalne rekolekcje. Dla wdów profesek (czyli tych, co złożyły już śluby) przewidziana jest stała opieka duchowa – doroczne rekolekcje, comiesięczne dni skupienia oraz spotkania modlitewne i formacyjne. W archidiecezji warszawskiej za formację wdów odpowiedzialny jest obecnie ks. prałat Tomasz Król, były proboszcz i rezydent w parafii św. Tomasza Apostoła na warszawskim Ursynowie. – Ważne, żeby były to osoby, które wiedzą, czego chcą; które są głęboko przekonane, ze pozostając w świecie pragną jednak poświęcić swe życie na modlitwę oraz służbę Bogu i Kościołowi, czyli służbę bliźnim – wyjaśnia. – Bardzo istotne w procesie rozeznawania tego powołania jest kierownictwo duchowe – dodaje. Obecnie w archidiecezji warszawskiej do ślubów i błogosławieństwa przygotowują się dwie kobiety.
Do stanu wdów może wejść ktoś, kto żył w sakramentalnym związku małżeńskim, który ustał z powodu śmierci współmałżonka. Znany ze starożytności wymóg jednego małżeństwa już nie obowiązuje. Nie ma też wyznaczonej dolnej granicy wieku, choć przyjmuje się, że nie może to być osoba zbyt młoda. Kandydat lub kandydatka musi cieszyć się dobrą opinią, wyrazić gotowość do zaangażowania – w miarę możliwości i predyspozycji – na rzecz parafii i diecezji oraz odbyć przygotowanie. Ostateczną decyzję podejmuje biskup lub delegowany przez niego kapłan. Musi on mieć moralną pewność, że wdowa wytrwa w życiu czystym i poświęconym Bogu.
Maria Czerska