USA kontra Rosja

Na znak protestu przeciw restrykcjom Kremla wobec przeciwników politycznych w Rosji USA wycofały swoich przedstawicieli z grupy roboczej zajmującej się problemami społeczeństwa obywatelskiego.

O decyzji Waszyngtonu poinformował zastępca sekretarza stanu ds. demokracji, praw człowieka i pracy Thomas Melia, którego w sobotę cytują media w Rosji.

Melia był współprzewodniczącym tej grupy, która funkcjonowała w ramach utworzonej w lipcu 2009 roku, po wizycie prezydenta Stanów Zjednoczonych Baracka Obamy w Moskwie, amerykańsko-rosyjskiej Komisji Prezydenckiej. Struktura ta znana jest jako Komisja Obamy-Miedwiediewa. Ze strony rosyjskiej pracom grupy współprzewodniczył pełnomocnik MSZ ds. praw człowieka, demokracji i przestrzegania prawa Konstantin Dołgow.

W ramach grupy spotykali się urzędnicy, eksperci i obrońcy praw człowieka z obu krajów. Dyskutowali m.in. o problemach dzieci, walki z korupcją, handlu żywym towarem i więziennictwa.

"Grupa była dwustronnym mechanizmem wspierania rozwoju społeczeństwa obywatelskiego. W związku z tym, że w ubiegłym roku rząd Federacji Rosyjskiej podjął działania skierowane przeciwko społeczeństwu obywatelskiemu, nie jest już ona adekwatnym lub efektywnym forum, które sprzyjałoby umacnianiu jego instytucji" - oświadczył amerykański dyplomata.

Źródło w Departamencie Stanu USA, które przytacza dziennik "Kommiersant", sprecyzowało, że wycofanie się strony amerykańskiej z grupy roboczej podyktowane jest przyjęciem przez Moskwę latem ubiegłego roku szeregu antydemokratycznych ustaw. Według rozmówcy gazety Waszyngton rozważał już takie posunięcie na przełomie listopada i grudnia.

W 2012 roku parlament Rosji - z inicjatywy Kremla - uchwalił pakiet ustaw, którym ostro sprzeciwiała się opozycja. Jedna z nich zaostrzyła zasady działania organizacji pozarządowych (NGOs). Organizacjom otrzymującym granty z zagranicy i uczestniczącym w życiu politycznym nadany został status "organizacji pełniących funkcje zagranicznych agentów". Zostały one też objęte restrykcyjną kontrolą ze strony państwa.

Kolejna ustawa rozszerzyła definicję zdrady stanu i zaostrzyła kryteria ochrony tajemnicy państwowej. Ten kontrowersyjny akt prawny redefiniuje zdradę stanu, włączając do tego pojęcia działania polegające na pomocy finansowej i technicznej tym, którzy chcą narazić na szwank bezpieczeństwo Rosji, jej "porządek konstytucyjny, suwerenność oraz integralność państwową i terytorialną". Obrońcy praw człowieka ostrzegają, że nowe prawo jest tak niejasne, że może być użyte przeciwko każdemu, kto narazi się władzom.

Inna ustawa ograniczyła prawo do zgromadzeń przez drastyczne zaostrzenie kar za wszelkie wykroczenia ze strony ich uczestników, co ma zniechęcić opozycję do protestów przeciwko prezydentowi Władimirowi Putinowi. Ustawa podniosła wysokość grzywny z obecnych 2000 do 300 000 rubli (z 66 do 10 000 dolarów). Została przyjęta po masowych protestach w Moskwie przeciwko powrotowi Putina na Kreml.

We wrześniu 2012 roku władze FR nakazały też zamknięcie biura amerykańskiej agencji pomocowej USAID w Moskwie, oskarżając ją o wpływanie na rosyjskich polityków i wyniki wyborów w Rosji.

Informator "Kommiersanta" w Departamencie Stanu USA oznajmił, że "+ostatnią kroplą+ była nieproporcjonalna odpowiedź FR na przyjęcie w Stanach Zjednoczonych +ustawy Magnitskiego+".

W końcu grudnia parlament Rosji uchwalił ustawę nakładającą sankcje na obywateli Stanów Zjednoczonych i innych państw, którzy w ocenie rosyjskiego rządu łamią prawa obywateli FR. Zakazuje ona też adopcji rosyjskich dzieci przez Amerykanów; stąd opozycja w Rosji nazwała ją "ustawą Heroda".

Ten akt prawny stanowi odwet za przyjętą na początku grudnia przez Kongres USA "ustawę Magnitskiego". Zabrania ona przyznawania wiz wjazdowych do Stanów Zjednoczonych rosyjskim funkcjonariuszom państwowym współodpowiedzialnym za śmierć w moskiewskim więzieniu w 2009 roku Siergieja Magnitskiego, prawnika zaangażowanego w walkę z korupcją w Rosji. Podobne sankcje ten akt prawny nakłada także na innych rosyjskich urzędników podejrzanych o łamanie praw człowieka.

Kreml wyraził ubolewanie z powodu wycofania się Waszyngtonu z grupy roboczej ds. społeczeństwa obywatelskiego. "W każdym wypadku, kiedy jakieś forum dwustronnej działalności jest likwidowane bez powołania w jego miejsce czegoś adekwatnego, wywołuje to ubolewanie" - oświadczył sekretarz prasowy prezydenta FR Dmitrij Pieskow.

Natomiast oponenci Putina decyzję USA przyjęli z zadowoleniem. "Dobrze się stało, że Stany Zjednoczone wycofały się z tej grupy. Lepiej późno niż wcale" - oznajmił jeden z liderów Republikańskiej Partii Rosji-Parnas Borys Niemcow.

Ogłaszając decyzję Waszyngtonu, Melia zaznaczył, że USA będą nadal wyrażać swoje zaniepokojenie, jeśli nowe ustawy będą ograniczać funkcjonowanie społeczeństwa obywatelskiego w Rosji; będą też współpracować z rządem FR i instytucjami społeczeństwa obywatelskiego tego kraju we wszystkim, co dotyczy praw człowieka.

« 1 »