Wszyscy powinni zobaczyć dokument o katastrofie smoleńskiej. TVP ma obowiązek go pokazać.
24.01.2013 12:11 GOSC.PL
Mamy nową jakość. Media głównego nurtu przestały ignorować niezależne produkcje filmowe. Dotąd przyjmowały postawę: jeśli o czymś nie piszemy, to znaczy, że to coś nie istnieje. Ale istnieje. „Mgłę” Marii Dłużewskiej i Joanny Lichockiej zobaczyło już ponad 3 miliony osób. „Pogarda” tych samych autorek niedawno dostała pierwszą Nagrodę Wolności Słowa SDP. Drugą „Zapomniane męczeństwo” Jolanty Hajdasz (o bp Baraniaku). Oba filmy dostępne są na płytach, można je także zobaczyć w internecie. Nie sposób dalej udawać, że ich nie ma.
Dlatego, gdy w obiegu pojawił się najnowszy dokument Anity Gargas o katastrofie smoleńskiej „Anatomia upadku”, najpierw tygodnik „Polityka”, a potem „Gazeta Wyborcza” dostarczyły swoim czytelnikom zestaw wyczerpujących recenzji z filmu, także głosami ekspertów komisji Jerzego Millera. Jak łatwo się domyślić – całkowicie deprecjonujących nowe ustalenia, do jakich doszła reporterka „Gazety Polskiej”. Każdy, kto film widział jest w stanie ocenić racje obu stron (a także stwierdzić, które tezy filmu recenzenci zgrabnie pominęli). Kto nie widział, musi zaufać temu, co przeczytał.
Jest zatem nowa jakość, ale nie ma postępu. Wzrastająca liczba Polaków, którzy mają wątpliwości co do oficjalnych ustaleń nt. katastrofy smoleńskiej skłoniła kilka tytułów do podjęcia polemiki z opiniami niezależnych ekspertów i dziennikarskimi śledztwami. Ale na swoich warunkach. Nie jest to jeszcze etap otwartej debaty publicznej na ten najważniejszy temat ostatnich lat.
Następnym krokiem powinno być pokazanie „Anatomii upadku” (dokument prezentuje także ustalenia głośnej konferencji naukowców o katastrofie) w TVP. Nie wiązałoby się to z żadnymi kosztami, bo autorzy wielokrotnie publicznie deklarowali bezpłatne udostępnienie filmu. Po jego projekcji powinna się odbyć poważna dyskusja w studio z udziałem niezależnych ekspertów i przedstawicieli komisji Millera.
Chętnie wysłucham argumentów zarządu TVP przeciw tego typu propozycji. To będzie również bardzo istotny głos w dyskusji, na ile mamy dziś w Polsce media prawdziwie publiczne, a na ile są one jedynie instrumentem polityki rządu.
Piotr Legutko