21 grudnia 1988 roku w wyniku eksplozji samolotu Pan Am nad szkockim miasteczkiem Lockerbie zginęło 270 osób. 259 w powietrzu, 11 na ziemi. Tajemnicę katastrofy rozwiązał odłamek wielkości czubka małego palca.
Śledztwo, jakie po tej katastrofie prowadzono, do dzisiaj jest podawane jako przykład kompetencji i determinacji w dążeniu do wyjaśnienia sprawy. Samolot, dwupiętrowy gigant boeing 747, leciał z Londynu do Nowego Jorku. Wystartował o godzinie 18.25, Lot odbywał się bez przeszkód, więc pół godziny po starcie samolot znajdował się na wysokości przelotowej około 10 tys. metrów. O godzinie 19.02 pracownik stacji radarowej Shanwick Oceanic Control Center zauważył, że jeden sygnał radarowy samolotu rozdziela się na kilka. Po tym kontakt z boeingiem się urwał. Chwilę później pierwsze, na razie niewielkie szczątki samolotu, zaczęły spadać na szkockie miasteczko Lockerbie. Kilkanaście sekund po nich ciszę wieczoru rozdarł niespotykany huk. Krótko po północy 22 grudnia 1988 roku, zaledwie kilka godzin po katastrofie, na miejscu w Lockerbie była już komisja badania wypadków lotniczych AAIB (Air Accidents Investigation Branch) z jej szefem Mickiem Charlesem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek