Powstanie styczniowe stawia ciągle pytania o sens obowiązku i poświęcenia oraz o umiejętność odczytywania narodowych szans i zagrożeń.
Powstanie, które wybuchło 22 stycznia 1863 roku, było przede wszystkim odpowiedzią na narastający ucisk narodowy ze strony caratu. Polskie elity polityczne, podzielone, skłócone i nieufne wobec siebie, nie potrafiły wypracować wspólnej strategii działania. Obóz „białych”, konserwatywno-liberalny, chciał stopniowych reform społecznych oraz organizacyjnego wzmocnienia, czekając na lepszą sytuację międzynarodową. „Czerwoni” budowali konspirację opartą na rewolucyjnych środowiskach rosyjskich i parli do radykalnych reform społecznych. Jeszcze inną grę prowadził hrabia Aleksander Wielopolski, naczelnik rządu w Królestwie Polskim. Za cenę ugody z caratem chciał budować podstawy nowoczesnego społeczeństwa, ale kompletnie lekceważył narodowe odczucia i nastroje. Wspierał brankę do armii carskiej, która w jego zamyśle miała pokrzyżować powstańcze zamiary i „przeciąć wrzód”, a w istocie sprowokowała wybuch walk. – Decyzje Wielopolskiego spowodowały, że powstanie wybuchło w wyjątkowo niesprzyjających warunkach – przyznaje prof. Wojciech Roszkowski. – W moim przekonaniu jednak, nawet gdyby nie było branki, doszłoby do wybuchu, gdyż społeczeństwo nie chciało dłużej znosić wielkiego ucisku narodowego.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski