Wystawiali Boga na próbę w swych sercach, żądając strawy dla swego pożądania. Ps 78,18
Refleksja noworoczna nr 2013. Ogólnonarodowa mobilizacja do sylwestrowego szaleństwa obchodzi mnie jak zeszłoroczny śnieg. Intensywność tego szaleństwa jest wprost proporcjonalna do smutku rzeczywistości, która po nim nieuchronnie przychodzi. W najlepszym wypadku grozi nam niewyspanie. W najgorszym śmierć od petardy. Ta szampańska zabawa nie jest znakiem lepszego. To odurzenie, by choć na chwilę zapomnieć o tym, że jest źle. Durna telewizja, nudne bale, fajerwerki, alkohol, małpy na estradzie i (co mnie osobiście szczególnie ujmuje) porażająco naturalni prezenterzy-celebryci. Żadna z tych rzeczy ani odrobinkę nie zagwarantuje nam dobrego nowego roku. W naszej parafii w sylwestrową noc o północy odprawiono Mszę św. O dobry nowy rok właśnie. Genialna alternatywa. Nie mam nic przeciwko zabawie. Ale przeciwko prymitywnemu, głupiemu i bezproduktywnemu traceniu czasu, zdrowia i pieniędzy owszem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Adam Szewczyk