W nowym Kongresie USA, który w czwartek zainauguruje kadencję, po raz pierwszy zasiądzie hindus, a także osoba nieutożsamiająca się z żadną religią. Wciąż większość stanowią protestanci, choć ich liczba bardzo zmalała przez 50 lat. Rośnie też liczba katolików.
Raport na temat religijności parlamentu USA 113. kadencji, wyłonionego w listopadowych wyborach, opublikował waszyngtoński ośrodek Pew Research Center.
Wybory do Kongresu nie przyniosły w krajobrazie politycznym Ameryki radykalnych zmian - utrzymał się dotychczasowy rozkład sił: Republikanie zachowali przewagę w Izbie Reprezentantów, a Senat pozostał w rękach Demokratów. Zaszły jednak interesujące zmiany w kwestii religijności parlamentarzystów, odzwierciedlające coraz większą różnorodność wyznaniową społeczeństwa amerykańskiego jako całości.
Po raz pierwszy w Kongresie zasiada osoba, która publicznie przyznaje, że nie czuje się związana z żadną religią. To Demokratka z Arizony Kyrsten Sinema. Ateistą, agnostykiem lub odmawiającym utożsamienia się z religią jest co piąty dorosły Amerykanin - podaje Pew Research Center.
W nowym Kongresie są również wyznawcy hinduizmu (1 parlamentarzysta), buddyzmu (3) i islamu (2). Pierwsza w historii Kongresu hinduska to Demokratka Tulsi Gabbard, weteranka wojny w Iraku. Gabbard, urodzona w 1981 r., jest też najmłodszym parlamentarzystą.
W liczącym 100 senatorów i 435 członków Izby Reprezentantów dwuizbowym parlamencie najbardziej powiększyła się reprezentacja katolików, którzy stanowią około 22 proc. społeczeństwa amerykańskiego. Jest ich o pięć osób więcej niż w poprzedniej kadencji, czyli 161, co zwiększa udział katolików do ponad 30 proc. Tymczasem 50 lat temu katoliccy parlamentarzyści stanowili raptem 18,8 proc. Kongresu.
Tak jak wzrost liczby katolików na Kapitolu to stała tendencja, tak samo stale maleje liczba protestantów. Obecnie stanowią 56 proc. parlamentarzystów, czyli minimalnie mniej niż w 112. kadencji. Tymczasem w 1961 r. stanowili aż trzy czwarte wszystkich kongresmenów i senatorów.
Zmiany na Kapitolu odzwierciedlają zmiany w społeczeństwie. W 1980 roku sześciu na dziesięciu Amerykanów mówiło, że jest protestantami; w przeprowadzonym w 2012 r. przez ośrodek Pew badaniu już tylko 48 proc.
Największą stratę w ostatnich wyborach zanotowali żydzi; ich reprezentacja ma obecnie o siedem mandatów mniej niż w poprzedniej kadencji, czyli 32 miejsca, co stanowi 6 proc. wszystkich członków Kongresu. Mormoni utrzymali swą 15-osobową reprezentację (3 proc.); wciąż żadnego reprezentanta na Kapitolu nie mają natomiast świadkowie Jehowy.