"Czarne skrzynki" pod ziemią

W 2013 r. w kopalniach węgla kamiennego mają pojawić się czarne skrzynki - autonomiczne urządzenia rejestracyjno-pomiarowe, gromadzące dane o zagrożeniu metanowym i pożarowym pod ziemią. Nadzór górniczy ogłosił przetarg na dostawę pierwszych 5 takich urządzeń.

Chodzi o dokonywane niezależnie od kopalnianej aparatury pomiary stężenia metanu, tlenku węgla, dwutlenku węgla, siarkowodoru, wilgotności, temperatury czy prędkości przepływu powietrza.

Tym samym inspektorzy nadzoru górniczego uzyskają wsparcie, jakiego dotąd nie mieli - nie będą już skazani na korzystanie wyłącznie z odczytów kopalnianych urządzeń. Pozwoli to na ocenę, czy działają one prawidłowo.

"Czekamy na urządzenie, które będzie działało na zasadzie czarnej skrzynki w samolocie oraz fotoradaru. Pomiary gazów kopalnianych, gromadzone przez czujniki umieszczone w takim urządzeniu, będą służyły prewencji wypadkowej, a nie tylko ustalaniu przyczyn katastrof" - wyjaśnił w poniedziałek prezes Wyższego Urzędu Górniczego (WUG) Piotr Litwa.

Na razie nie zdecydowano, w których kopalniach pojawią się pierwsze takie aparaty. "Na pewno znajdą się w rejonach szczególnie niebezpiecznych, a te zmieniają się wraz postępem robót górniczych" - wskazał Litwa.

Urządzenie ma być tak zaprojektowane, by można je było przenosić w różne miejsca i wielokrotnie instalować. Aparat ma zapewnić inspektorom możliwość porównywania wskazań czujników kopalnianych ze wskazaniami w czarnej skrzynce.

"Ukróci to pokusę kreowania atmosfery w wyrobiskach pod zadania produkcyjne, a także zakończy spory o fałszowanie odczytów pomiarowych" - wyjaśniła rzeczniczka WUG Jolanta Talarczyk.

Po katastrofach w kopalniach pojawiły się m.in. spekulacje dotyczące możliwych ingerencji w systemy monitorujące zagrożenie metanowe oraz rzetelności odczytów kopalnianych czujników. Właśnie takie wątpliwości ma ukrócić niezależne urządzenie rejestracyjno-pomiarowe, działające na podobnej zasadzie jak czarne skrzynki w samolotach czy radary na drogach.

Wprowadzenie do kopalń takiego rozwiązania zapowiadano już w ubiegłym roku. Przedstawiciele WUG wskazują na potrzebę wzmożenia monitoringu pod ziemią. Przytaczają dane, zgodnie z którymi pięć lat temu niewiele ponad 50 proc. wypadków w górnictwie było powodowanych czynnikiem ludzkim, a obecnie już 75-80 proc.

Pierwsze pięć urządzeń sfinansuje Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.

Obowiązujące od początku tego roku znowelizowane prawo geologiczne i górnicze rozszerzyło kompetencje nadzoru górniczego. Inspektorzy uzyskali m.in. prawo do prowadzenia różnego rodzaju pomiarów i badań w wyrobiskach dołowych, zarówno za pomocą przyrządów przenośnych, jak i stacjonarnych. Za pomocą tych pierwszych ustalają np. stężenie metanu lub wykrywają podziemne pożary. Przyrządy stacjonarne, jak czarne skrzynki, mają zwiększyć diagnostyczne możliwości oceny sytuacji w wyrobiskach.

W ostatnim czasie nadzór górniczy ogłosił również inny ważny dla branży przetarg - na opracowanie dotyczące inwentaryzacji wszystkich wyrobisk górniczych mających połączenie z powierzchnią, znajdujących się na terenie zlikwidowanych kopalń Zagłębia Dąbrowskiego. Dziś na tym terenie jest tylko jedna czynna kopalnia, ale skutki eksploatacji wielu pozostałych nadal są odczuwalne.

"Konsekwencje wydobywania kopalin mogą być bardzo odległe czasowo. Nie można ich ignorować nawet po kilkudziesięciu latach od zakończenia wydobycia, zwłaszcza metodą podziemną. Inwentaryzacja wyrobisk górniczych kopalń, które już od dawna nie fedrują w rejonie Zgłębia Dąbrowskiego, jest potrzebna do opracowania miejscowych planów zagospodarowania terenów poprzemysłowych oraz potrzebna inwestorom" - wyjaśnił Litwa.

Prezes dodał, że aby dobrze wykonywać swoje zadania, nadzór górniczy musi dysponować rzetelną dokumentacją i odpowiednimi narzędziami pracy, stąd potrzeba opracowania dotyczącego dawnych kopalń Zagłębia Dąbrowskiego.(PAP)

 

« 1 »