31 lat temu wprowadzono stan wojenny

Ponad sto zniczy zapłonęło w nocy ze środy na czwartek przed Krzyżem-Pomnikiem, upamiętniającym śmierć dziewięciu górników z katowickiej kopalni "Wujek" w pierwszych dniach stanu wojennego. W nocy minęła 31. rocznica jego wprowadzenia.

Nocną uroczystość upamiętniającą górników, którzy 16 grudnia 1981 r. zginęli od milicyjnych kul, a także inne ofiary stanu wojennego, zorganizowali członkowie i sympatycy stowarzyszenia Młodzi Demokraci. Podobne czuwania zorganizowano także w ponad 30 innych miejscach w całej Polsce.

Łukasz Borkowski ze stowarzyszenia podkreślił, że także młodzi ludzie, którzy nie pamiętają tamtych czasów, chcą kultywować pamięć o wydarzeniach stanu wojennego i upamiętniać jego ofiary. W spotkaniu przy pomniku wzięło udział kilkanaście osób. Zapalone znicze ułożyli w napis "13 XII Pamiętamy".

Uroczystość odbyła się w milczeniu. "Uznaliśmy, że zaduma, refleksja i skupienie będą najlepszą formą oddania hołdu i uczczenia pamięci ofiar stanu wojennego. Uważaliśmy, że nie czas i miejsce na przemówienia czy krzykactwo" - powiedział PAP Borkowski.

Stan wojenny został wprowadzony 13 grudnia 1981 r. Tego dnia od rana Polskie Radio i Telewizja Polska nadawały wystąpienie gen. Wojciecha Jaruzelskiego, w którym informował on Polaków o ukonstytuowaniu się Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (WRON) i wprowadzeniu na mocy dekretu Rady Państwa stanu wojennego na terenie całego kraju.

Jeszcze 12 grudnia przed północą rozpoczęły się zatrzymywania działaczy opozycji. W ciągu kilku dni w 49 ośrodkach internowania umieszczono około 5 tys. osób. W ogromnej operacji policyjno-wojskowej użyto w sumie 80 tys. żołnierzy, 30 tys. milicjantów, 1750 czołgów, 1900 wozów bojowych i 9 tys. samochodów.

W kopalni "Wujek" od milicyjnych kul zginęło dziewięciu górników, a kilkudziesięciu zostało rannych. Była to największa tragedia stanu wojennego.

Protest w kopalni rozpoczął się zaraz po wprowadzeniu stanu wojennego, na wieść o zatrzymaniu szefa zakładowej Solidarności, który został aresztowany w nocy z 12 na 13 grudnia. Zomowcy rozbili drzwi jego mieszkania i wdarli się do środka.

W niedzielny poranek, 13 grudnia, na prośbę górników, do kopalni przyszedł z pobliskiego kościoła ks. Henryk Bolczyk, który odprawił mszę w zakładzie. Po jej zakończeniu pracownicy rozeszli się do domów. 14 grudnia pierwsza zmiana rozpoczęła strajk, wysuwając postulaty zwolnienia z więzienia przewodniczącego kopalnianej "S" i innych działaczy związku z całego kraju, respektowania porozumień jastrzębskich oraz niewyciągania konsekwencji wobec protestujących. Do strajku przyłączali się górnicy z dalszych zmian, którzy sformułowali kolejne postulaty, m.in. zniesienia stanu wojennego i przywrócenia działalności Solidarności.

15 grudnia do strajkujących zaczęły dochodzić wieści, że milicja i wojsko spacyfikowały niektóre strajkujące zakłady, m.in. kopalnię Manifest Lipcowy w Jastrzębiu Zdroju. Górnicy, nie wiedząc jeszcze wówczas, że tam także strzelano do robotników, rozpoczęli przygotowania do obrony swojego zakładu. Bronią stały się łopaty, kilofy, łańcuchy, zaostrzone pręty, cegły i śruby. Następnego dnia kopalnię, gdzie strajkowało już ok. 3 tys. górników, otoczyły oddziały milicji, czołgi i wozy pancerne. Rozpoczęła się pacyfikacja.

Dla Józefa Czekalskiego, Krzysztofa Gizy, Ryszarda Gzika, Bogusława Kopczaka, Zenona Zająca, Zbigniewa Wilka, Andrzej Pełki, Jan Stawisińskiego i Joachima Gnidy była to ostatnia szychta w życiu. Ponad 20 innych górników zostało rannych. Straty drugiej strony to 41 rannych, z których 10 wymagało leczenia w szpitalu.

W nocy ze środy na czwartek, w 31 rocznicę wprowadzenia stanu wojennego, demonstranci zebrali się również na ul. Ikara - przed domem generała Jaruzelskiego. Zapalono kilkadziesiąt zniczy ułożonych w kształt krzyża. Zgromadzeni odśpiewali hymn, odczytano także nazwiska osób zabitych w stanie wojennym. Po każdej z wymienionych osób manifestanci powtarzali: "Zginął za wolną Polskę". W intencji ofiar stanu wojennego odmówiono modlitwę.

Wśród manifestantów - których było ponad 350 - można było dostrzec transparenty z hasłami: "Tu mieszka komunistyczny zbrodniarz", "1956, 1970, 1981: komuniści - ludziom pracy", "Jaruzelski - pamiętamy twoje zbrodnie". Skandowano m.in. hasła: "Przecz z komuną", "Norymberga dla komuny", "SLD - KGB", "Byłem w ZOMO, byłem w ORMO, teraz jestem za Platformą".

W okolicach domu generała manifestanci ustawili namiot, w którym znajdował się sprzęt nagłaśniający. Grane były pieśni patriotyczne. Częstowano także gorącą herbatą. Wielu zgromadzonych miało polskie flagi, w pobliżu namiotu można było się ogrzać przy koksowniku.

« 1 »
  • Obywatel
    13.12.2012 09:03
    Skandal! Dwadzieścia parę lat od upadku reżimu komunistyczni zbrodniarze typu Kiszczak czy Jaruzelski nie ponieśli choćby symbolicznej kary.
    Symboliczną karą mobłaby być przecież choćby degradacja tych jegomościów do szeregowca.
    doceń 0
  • Więzień polityczny
    13.12.2012 10:47
    Mimo, że 13 grudnia 1981 roku brutalnie przerwał na 7 lat nasz marsz do wolności i pełnej suwerenności, to jednak go nie zatrzymał. Solidarność, która powstała rok wcześniej wzbudziła ogromne nadzieje milionów Polaków na lepsze jutro. Wprowadzony z pomocą czołgów oraz uzbrojonych oddziałów ZOMO i milicji stan wojenny, zniszczył na wiele lat nasze wolnościowe dążenia i aspiracje. W ich obronie wielu zapłaciło cene najwyższą. Jednakże nawet liczne internowania, aresztowania i represje nie mogły juz zatrzymać nas na tej drodze do wolności. Ideały były ważniejsze od wszystkiego. Mieliśmy o co walczyć, mieliśmy jasny cel. Wielu było skłonnych oddać za to swoje zycie.

    Na szczęście, mimo ogromu represji i ofiar Polska uniknęła krwawej rewolucji. Sowieci nie weszli, a władza komunistyczna zrozumiała po latach, że społeczenstwo musi być podmiotem praw i obowiazków. Zresztą Polacy nigdy nie pogodzili sie z sowiecką dominacją, czego dowodem były wydarzenia z 1956, 1970 i 1976 r. Powstanie Solidarności, było ukoronowaniem tych dążeń i oczekiwań.

    Dziś Polska jest wolnym i demokratycznym państwem. Budujemy rynkową gospodarkę i obywatelskie społeczeństwo. I choć Polacy coraz mniej pamietają z tamtych bolesnych dni stanu wojennego, i różnią się w ocenie tych wydarzeń, to jednak warto sobie uświadomic, że powstanie Solidarności, Stan Wojenny, Okrągły Stół, były tylko etapami na drodze powrotu Polski do rodziny panstw europejskiej cywilizacji, którą od X wieków współtworzyliśmy.

    Pamietajmy o tym, bo naród bez pamięci jest niewiele wart. Jan Paweł II zawsze przypominał nam, abyśmy nie żadali łatwej Polski i potrafili właściwie zagospodarowywac każdego dnia, tak ciężko wywalczoną wolność. W imię odpowiedzialności przed historią, odpowiedzialności za los przyszłych pokoleń musimy o tym pamietać.
    doceń 0
  • NAUCZYCIEL
    13.12.2012 12:53
    Nigdy nie fascynowała mnie osobowość jak również uprawiana przez p. Jaruzelskiego polityka.Z niesmakiem jednak przeczytałem informację ,że p.Jaruzelski i p. Kania odebrali emeryturę p.Gierkowi i ten do końca swoich dni, żył z renty otrzymywanej z Francji . Pozostaje pytanie , dlaczego nie odebrali emerytur pozostałej kadrze etatowych działaczy PZPR.
    doceń 2
  • myślący
    13.12.2012 13:02
    A ja jestem przekonany, że gdyby nie stan wojenny, to wojownicy solidarności zrobiliby taką zadymę, że Polska cofnęłaby się o 100 lat.
    doceń 0
Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.

Najnowszy numer

GN 47/2024

24 listopada 2024

ks. Adam Pawlaszczyk ks. Adam Pawlaszczyk Redaktor naczelny „Gościa Niedzielnego”, wicedyrektor Instytutu Gość Media. Święcenia kapłańskie przyjął w 1998 r. W latach 1998-2005 pracował w duszpasterstwie parafialnym, po czym podjął posługę w Sądzie Metropolitalnym w Katowicach. W latach 2012-2014 był kanclerzem Kurii Metropolitalnej w Katowicach. Od 1.02.2014 r. pełnił funkcję oficjała Sądu Metropolitalnego. W 2010 r. obronił pracę doktorską na Wydziale Prawa Kanonicznego UKSW w Warszawie i uzyskał stopień naukowy doktora nauk prawnych w zakresie prawa kanonicznego.

Król. W niebie i na ziemi

Miał 28 lat i umarł ze starości. Tak już jest z progerią, że przewraca naturalny bieg czasu do góry nogami. Na fotografiach w mediach widzieliśmy go chyba wszyscy, nikt zapewne nie miał wątpliwości, że życie chorego do łatwych nie należy.

Więcej w Artykuł