200 lat zaległości?

Abp Carlo Maria Martini SJ był swego rodzaju „królem za wodą” dla katolików opcji lewicowego dyskursu.

Brytyjscy jakobici w XVIII wieku tęsknie wznosili toasty na cześć „króla za wodą”. Odnosiło się to do wygnanego króla Jakuba II, jego spadkobierców i ich własnej nadziei na przywrócenie Stuartów na tron Zjednoczonego Królestwa. W czasie pontyfikatu Jana Pawła II metropolita Mediolanu, abp Carlo Maria Martini SJ był swego rodzaju „królem za wodą” dla katolików opcji lewicowego dyskursu – był tym, który powinien był zostać papieżem i o mały włos nim nie został.

Nigdy do tego nie doszło (choć progresiści na konklawe w 2005 r., usiłując bezskutecznie zablokować elekcję kard. Josepha Ratzingera, mało rozsądnie wystawili jego kandydaturę, pomimo że cierpiał już na chorobę Parkinsona). Jednak sentyment do przegranej sprawy pozostał.

Dlatego też dzień po śmierci kard. Martiniego we wrześniu tego roku, jeden z najważniejszych włoskich dzienników, mediolański Corriere della Sera opublikował wywiad z kard. Martinim przeprowadzony na kilka tygodni przed jego śmiercią. Ewidentnie arcybiskup emeryt nałożył na niego embargo, by mógł zostać opublikowany dopiero po jego śmierci.

W wywiadzie (przez wielbicieli kardynała natychmiast okrzykniętym jego duchowym testamentem) kard. Martini opisał Kościół w Europie i Ameryce jako „zmęczony” i postawił pytanie: „Gdzie pośród nas są bohaterowie, od których moglibyśmy czerpać inspirację?”. Rozpalone „węgle” Kościoła – kontynuował Martini – ukryte są pod stosami popiołów; co więcej „tak duża ilość popiołu przykrywa węgle, że często ogarnia mnie bezsilność. W jaki sposób można wydostać węgle z popiołu i ożywić płomień miłości?”. Następnie kardynał zwrócił uwagę, całkiem słusznie, że prawdziwa reforma w Kościele jest zawsze inspirowana przez Słowo i Sakrament. Ale potem, pod koniec wywiadu, padł złoty cytat: „Kościół jest 200 lat do tyłu. Dlaczego się nie budzi? Boimy się czegoś? Strach zamiast odwagi?”.

Na to chciałoby się – z całym szacunkiem – odpowiedzieć: „Dwieście lat do tyłu za czym?”. Za zachodnią kulturą, która straciła zakorzenienie w głębokich prawdach o ludzkiej kondycji? Za kulturą, która celebruje ekspansję rozbuchanego ego? Za kulturą, która izoluje seks z kontekstu miłości i odpowiedzialności? Za kulturą, której pokłosiem jest imperatyw natychmiastowej gratyfikacji oraz brak solidarności między pokoleniami, a oba te jej owoce spowodowały paraliż życia publicznego we Włoszech i w innych krajach? Parafrazując pytanie śp. kardynała: „Dlaczego w ogóle Kościół miałby chcieć nadążać za czymś takim?”

Co do pytania „Gdzie są bohaterowie?” kard. Martini sprawiał wrażenie nieświadomego heroicznego świadectwa człowieka, który uczynił go kardynałem, wcześniej nadając mu tytuł następcy św. Ambrożego i osadzając na najbardziej prestiżowej we Włoszech stolicy biskupiej. A może nie pojmował lub wręcz był nieszczęśliwy z powodu świadectwa, jakie dawał Jan Paweł II, którego wiara i odwaga wciąż inspirują najżywotniejsze rejony katolickiego świata w Europie i Ameryce (Jan Paweł II ze swojej strony włączył komentarz Martiniego do Pierwszego Listu św. Piotra, wygłoszony do kardynałów zebranych na obchodach srebrnego jubileuszu Papieża w 2003, jako dodatek do repliki Papirusu Bodmer z „pierwszą encykliką”). Kardynał pogrzebał pod popiołami nie tylko przykład heroicznego chrześcijaństwa dany przez Papieża w okresie, gdy Martini był arcybiskupem Mediolanu. W czasie tym również (wspominając dwa tylko przykłady) błogosławiony ks. Jerzy Popiełuszko został męczennikiem Solidarności, a błogosławiona Matka Teresa z Kalkuty dała wyjątkowe świadectwo „płomienia miłości”.

Wydaje się, że przy całej swojej błyskotliwości, kard. Martini, jak wielu lewicujących katolików, nie pojmował, że świecka kultura, z którą Sobór Watykański II miał nadzieję rozpocząć dialog, nie była tą samą kulturą, która ukształtowała się w Europie wskutek wydarzeń roku 1968. Nowy sekularyzm nie okazał się być otwarty na możliwość istnienia transcendentnej prawdy, tak jak był otwarty, dajmy na to sekularyzm Alberta Camusa. Nowy sekularyzm okazał się być rozgoryczony, agresywny i mieć wąskie horyzonty. Nie tyle był zainteresowany dialogiem, co uzyskaniem hegemonii kulturowej. Obecnie jest całkowicie zaangażowany w misję wypędzania Kościoła katolickiego poza margines życia publicznego w całym zachodnim świecie.

Nie trzeba płakać z powodu takich zaległości. Zadaniem katolików jest wydostać się przed tę miażdżącą duszę ideologię, aby nawrócić ludzi będących w jej niewoli poprzez przykład życia i przekonywujące argumenty.

 

George Weigel jest członkiem Ethics and Public Policy Center w Waszyngtonie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

George Weigel